Gdzie się podziały tamte ikonki niezapomniane? Kot poznaje Windows10, część druga.
Witajcie tą nocną porą.
Aktualizuję sobie WordPressa, a właściwie on sam to robi i wyświetla piękny komunikat "Maintenance", oby tylko mu tak nie zostało, bo to zwykły darmowy hosting i stwierdziłem, że czas coś skrobnąć.
Po instalacji:
Przeniosłem stacjonarkę do swojego pokoju, bo instalowałem system przy podłączonym do niej przez VGA telewizorze. Nie wiem jak oni to zrobili, ale jakoś zrobili więc ekran był w razie problemów.
Wpisałem mu ustalone hasło i zainstalowałem kilka najpotrzebniejszych programów takich jak np NVDA czy Elten.
Odsłuchałem sobie na nim meczu z radia po Aux i go wyłączyłem.
Następnej nocy pomyślałem: "Go to your Win10 and open to nowe doznania."
Odpaliłem go sobie i postanowiłem wejść w znany w Win8.1 Ten komputer i…
"Gdzie się podziały tamte ikonki niezapomniane?"
Jakieś najczęściej używane drewniaki, ostatnio miauczące pliki i tego typu rzeczy. Where is mój dysk?
Okazało się, że muszę zmienić w opcjach plików, (Dziękuję Wam dobrzy pomocni ludzie), dawniej nazywanych opcjami exploratora, (po co to zmieniać ja tego nie wiem ale Mikro miękcy tam to pewnie wiedzieli skoro zrobili), na widok ten komputer zamiast to drugie coś czego nazwy nie pamiętam. Nie była na pewno tak osobista jak "TEN", bo nie tamten komputer.
Dygresja: Nie wiem nawet jak się odmienia miękki! Mięccy, miękcy, mięcy? Język Polsky are harrd.
Udało się, to opanowałem.
Postanowiłem sobie wejść ponownie w ustawienia dźwięku (Już raz tam byłem ale wszedłem w inny sposób żeby mieć te stare).
Wszedłem w obszar powiadomień i znalazłem ikonkę odpowiadającą za dźwięk. Nacisnąłem kontekst menu i? Tak jak poprzednim razem nie miałem opcji z Win 7 i 8.1 dot odtwarzania i nagrywania tylko jakieś inaczej nazywające sie coś.
Nie ma powodów do dziwienia się, magicznie by się tam nie pojawiły.
Po wybraniu opcji "Dźwięki", możemy zobaczyć stary, dobry panel ustawień ale po wybraniu drugiej opcji?
Ustawienia, czyli nowy panel sterowania. Znów dygresja:
(Microsoft chyba nie może się zdecydować czego chce. Część opcji w Panelu sterowania, część w nowych ustawieniach? Jak przerzucać to albo przerzucać wszystko albo nie przerzucać nic.)
Widzę nowe ustawienia, na liście ekran i inne opcje. Ulinuxić chcecie tego Windowsa czy jak? Przecież tak jest w Linuxie!
Niezrażony naciskam Tab i widzę że mimo tego, że kursor automatycznie ustawił się na opcji ekran, jestem w opcjach dźwięku. Hurrrrrraaaaa aaaa aaaaaa! Czytnik sobie tylko źle powiedział. ;)
Znalazłem właściwości urządzenia, (błąd ortograficzny pewnie robię bo nigdy nie wiem jak to napisać).
Otworzyły się. Byłem już przygotowany na jakiś nowy super design maded by wood incorporated, a tu uwaga…
Moje stare poczciwe właściwości ze starszych Windowsów! :) Tylko po co oprawiać ustawienia w nowy cięższy wygląd?
Stare były prostrze, klikałem w to czego było mi trzeba i miałem tylko jedno okienko.
Zmęczony nowoczesnym designem oraz całym minionym dniem wyłączyłem komputer i wróciłem do 8.1, aby zakończyć dzień już nawet nie pamiętam w jaki sposób.
Teraz także idę najprawdopodobniej spać, tak więc do następnego razu;
Merrrdajcie!
KOT.
Dokonałem tej zbrodni. Kot poznaję Windows10, Część pierwsza.
Witajcie.
Dawno typowo komputerowo nie było, tak więc nadszedł czas wrócić do tego tematu.
W komputerze stacjonarnym wymieniłem dysk na 500GB bo z 160, który tam był był jakiś problem.
Od zawsze wszędzie gdzie mogłem instalowałem Windowsa 7 , lecz pomyślałem, że tu chyba nie będzie tak samo.
Od najmłodszych lat robiłem dziwne eksperymenty, czasem nawet takie o których nikt normalny by nie pomyślał, ale nie będę ich opisywać.
Postanowiłem więc po zakupie dysków przeprowadzić kolejny, i na pewno nie ostatni w swoim życiu, bo pewne jeszcze przede mną ;).
Ten jednak jest pierwszym komputerowym.Udało mi się zainstalować Win10 praktycznie bez pomocy osób widzących, za co system dostaje plus, lecz w pewnym momencie w instalatorze utknąłem i potrzebna była mi pomoc kogoś widzącego. Inna sprawa, ze po wymaganym restarcie Narrator mnie nie przywitał i znów musiałem kliknąć Win+ctrl+enter.
Microsoft mógłby dodać opcję wykrywania czy wcześniej narrator był włączony. Po wymaganym restarcie i przejściu do ostatniej fazy instalacji powinien go uruchomić, ponieważ nie wiemy w tedy, czy restart już się wykonał, albo mogli by dodać chociaż jakiś sygnał dźwiękowy.
Mimo wszystko cieszy mnie, że o Nas pomyśleli.
Sposób wykonania nie jest perfekcyjny ale ważne, że instalacja jest jakoś udźwiękowiona, lecz Czego bym nie mówił o Linuxie, to faktem jest że instalacja pingwina wygląda pod tym kontem lepiej.
Kolejna rzecz w instalatorze, której koncept mógł być dobry, ale został zmarnowany to 3 pomocnicze pytania do hasła. Nie każdy chce je mieć, więc przycisk pomiń byłby mile widziany oraz niektórzy, tak jak ja chcą dodać sobie własne np "Ile centymetrów ma ogon twojego kota?" a takiej możliwości sie im nie daje.
Oczywiście ograniczyłem bardzo wysyłanie danych.
Ostatnia rzecz, do której mogę się przyczepić, to dodawanie drugiego układu klawiatury:
Wybrałem sobie Białoróski i gdzie tu przycisk dalej? Nika-gda, było tylko jakieś dodaj układ a to wcisnąłem wcześniej więc nie ogarniam. Jeśli to było owo "Dalej", to źle panowie z mikromiękkiej firmy pomyśleli, bo skoro w prawie całym instalatorze jest "Dalej", to tutaj także powinno tak być, bo ich "Dodaj układ klawiatury" w dodatku nazywający się tak jak wcześniej wciśnięty przycisk jest mylący.
Do starej karty sieciowej oczywiście sterowników samo nie znalazło i musiałem podpinać tą na USB, ale to nie domena dziesiątki, taki jest niestety chyba każdy Windows.
Włączył się. Zalogowałem się, szybki config podstawowych ustawień Narratora, które znałem naszczęście z Win8.1 i odpalamy cód techniki zwany Edge oczywiście żeby pobrać sobie Chrome.
Dalsze przygody opisane będą w innej bajce pt "O Windowsie, który był inną koleją", czyli czymś nowym dla nieświadomego użytkownika. Mam jeszcze chyba 30 dni triala, nie wiem ile on trwa, więc zapewne tylko przez tyle czasu pojawiać się będą kolejne opisy doznań dot. tego systemu, a później zapewne sie zdowngraduję do umiłowanego Windowsa 7.
Merrrdajcie! Do następnego wpisu. :)
Brawo ja, i mój złom! Czyli dorabiam sobie antenę do karty sieciowej.
Rodzina zawsze była sceptycznie nastawiona a nawet przeciwna mojemu podejściu do sprzętu.
Gdy coś się psuło, nie kazałem wyrzucać. Tym sposobem mam dużo zepsutych, często nawet fragmentarycznych urządzeń, bo spadło, bo się ułamało, bo coś innego.
Zbierałem tak do 2014, ale do teraz nie kazałem wyrzucać mojej kolekcji.
Zawsze padały pytania i zdania typu: "A po co Ci to? Nie przyda się już, bo jest zepsute, tylko miejsce zajmujesz." etc.
Zawsze w domu próbowaliśmy naprawiać wszystko samodzielnie. Coś sie zepsuło, to po znalezieniu usterki lutowanie, coś się ułamało, poszukiwanie elementu zastępczego, bo po co płacić za sprzęt, który się ma, który wystarczy naprawić?
W mojej stacjonarce nie było karty WiFi. Załatwiłem od kogoś, lecz niestety nie miała anteny i sygnał był bardzo niestabilny.
Zamiast poczekać postanowiłem wykorzystać zebrane przedmioty.
Bolec na antenę wystawał ze stacjonarki, więc mogłem dorobić jakiś drucik.
Karta w niej włożona jest między dwie przedziałki, takie, do wkładania podzespołów.
Postanowiłem wykorzystać antenę, którą da się odkręcić od innej karty, lecz nie pasowała, wejście zbyt duże.
Chciałem ją przykleić, ale niezbyt mi to wychodziło, ponieważ nie miałem o co zaczepić taśmy, antena była przecież mała i okrągła.
Drucika żadnego nie miałem.
Wziąłem więc z moich zbiorów obudowę po starym telefonie, która mogła mi słóżyć za łącznik. W jedno miejsce na klawisz antena, w drugie bolec, ale była zbyt długa, żeby się zmiescić, a łamać nie będę, bo może kiedyś się przyda gdy jakaś nokia się rozwali.
Wpadłem na pomysł nałożenia wejścia 3,5 MM na bolec antenowy. Trzymało się całkiem dobrze, ale i tak luźno. Po za tym karty dźwiękowej, która działa nie będę marnować.
Przypomniałem sobie, że w moich zbiorach mam kartę dźwiękową za kilka złoty, w której kiedyś przy remoncie ułamano przypadkowo USB.
To do dzieła!
Karta ta, była bez obudowy, bo użyłem jej do innej działającej karty, której obudowa się kiedyś rozwaliła.
Elektryka prąd nie tyka, ale ja ani elektrykiem, ani doświadczonym.
Okleiłem fragment płytki, przez który przepływa prąd i poszedłem szukać taśmy dwustronnej, bo zwykłą nie mogłem.
Siostra miała, więc się podzieliła.
OK. Co dalej? Okleiłem z tyłu płytkę, aby przykleić ją do lewej przegródki. Coś się trzymać nie chciała.
Wziąłem więc więcej taśmy i grubiej okleiłem płytkę dodając także warstwę z drugiej strony.
Po małych manewrach udało się ją przykleić.
Soft net, siła sygnału dostateczna, a teraz siła sygnału znakomita.
Brawo ja, i mój złom! xD
Równoległy blog oraz nowa strona, czyli postawiłem WordPressa
Witajcie.
Wczoraj zainstalowałem WordPressa, drugi raz samodzielnie i od podstaw.
Chciałem postawić stronę na CMS i to mi polecono, nie chcę się zawsze bawić w HTML, już mnie to męczy.
Wczoraj eksperymentowałem a dziś już całkowicie poważnie ogarniałem WP.
Z WordPressem miałem doświadczenie z prv.pl, ale nie do końca, bo tam od razu był instalowany i zmodyfikowany.
Od jakiegoś czasu chciałem stworzyć sensowną stronę, dotyczącą moich radiowych archiwów, nagrań dziwnych stacji etc.
Słowo ciałem się stało. Strona cały czas w budowie, i zapewne przez kilka tygodni lub nawet dużej w niej będzie. Dlaczego?
Tworzę ją swoim tempem, robię to bo chcę i lubię dlatego nie wyznaczam żadnych terminów, po prostu jeśli będę miał ochotę będę ją tworzył.
Już w 2015 stworzyłem stronę z moimi nagraniami z radia etc, lecz wyglądała słabo i wciąż musiałem klepać kod HTML a żeby zobaczyć czy jest coś nowego użytkownicy musieli ją odświerzać.
W tedy nie było tam rozdzielenia na stacje numeryczne, dziwne sygnały, rozmowy czy DXy, wszystko było wrzucane w packi w których była mieszanina wszystkiego. Strona jeszcze stoi, ale planuję wszystko przerzucić na nową, tym razem nie jako packi, ale konkretnie oddzielone kategoriami nagrania. Ewentualnie packi co pół roku zawierające listę nagrań danego gatunku stworzonych przez tamten czas.
Wczoraj usunąłem Widget bloga ze strony głównej, i ustawiłem ją jako stronę statyczną. Nie potrzebne są żadne wtyczki, wystarczy użyć opcji custom. :)
Blog jednak się ostał, i przekierowałem jego wyświetlanie na inną stronę. :) WordPress jest prosty w obsłudze, tylko czasami trzeba trochę poszperać aby znaleźć w nim konkretną opcję.
Mój angielski gramatycznie leży na całej linii a ortograficznie też nie jest najlepiej, wnioskuję z tłumaczenia przez translatora pewnych słów nie poprawnie ale mimo to jakoś się rozczytać da.
Na owym blogu, będę umieszczał teksty z tego dotyczące radia oczywiście tłumaczone na Angielski, oraz te, które się tutaj nie pojawią pisane od początku w Ang, więc zachęcam do śledzenia bloga oraz strony, niebawem planuję włączyć modół RSS, dla chętnych.
Strona jest w under construction i to takim baaaardzo, jeszcze wiele czasu minie, zanim będzie tam zadowalająca mnie liczba kontentu, lecz już dziś podaję link i każdy kto chce może co jakiś czas sprawdzać, czy pojawiło się coś nowego.
Link do strony:
http://dashradiorecordings.ugu.pl
Link do bloga:
http://www.dashradiorecordings.ugu.pl/index.php/blog/
Bezgraniczny spokój…
W okół panuje cisza, wszyscy już śpią i jedynie ja leżę z klawiaturą obok pisząc ten wpis.
Cisza, lecz nie do końca. Słyszę stream zostawiony mi wczesniej.
Słyszę, że ktoś spokojnie śpi. Uspokaja mnie to, daje odczucie, że nic się nie może stać.
Sam chętnie bym zasnął, ale chcę jeszcze trochę posłuchać, jeszcze chwilę.
Cieszę się tym spokojem. Jest tak jak kiedyś.
Wszystko, czego sie obawiam jest teraz odległe. Gdy mogę tak sobie słuchać lub rozmawiać, jestem bardzo stabilny.
Ten stream mnie uspokaja, tak jak większość rozmów. W tedy uśmiecham się i jestem radosny. Rozmowy dają mi szczęście. Szczęście daje mi to, że mogę tu być i jak dawniej zwyczajnie rozmawiać od, tak po prostu.
Mogę pisać, czytać lub programować, teraz łatwiej mi to przychodzi.
Może nie wszyscy to zrozumieją. Jest mi miło i spokojnie tak jak dawniej. Wiem, że gdy będę potrzebował, mam do kogo zadzwonić.
Dziękuję. :)
W tle nadal stream, dobranoc… :)
Haotyczny wpis, jak cały ten blog.
Cześć.
Kolejny wpis z cyklu tych, opowiadających o moich planach przyszłościowych.
Te mam nadzieję tym razem się sprawdzą i dokonają.
Chciałem jechać do kilku osób we ferie, ale się nie powiedzie z różnych względów więc zostanę raczej w domu lecz nie do końca.
W pierwszym tygodniu planuję jechać do siostry na noc lub dwie. Następnie pewnie jechać gdzieś gdzie mnie jeszcze nie było, iść sobie do kina z rodziną, bo czemu by nie, skoro jest taka możliwość?
Chcę zrobić dziwną rzecz. Pewnego dnia jechać w pewne miejsce, gdzie nie ma zbyt wielu domów, sprzętów elektronicznych etc z radiem i Netbookiem. Po co? Priyom org, radio i latanie po częstotliwościach próbując odebrać co ciekawsze stacje.
Ciekawe, czy komuś będzie chciało się tak ze mną tam jechać i czekać aż w ciągu kilkunastu minut pobiegam sobie po częstotliwościach.
Chce do kogoś jechać, lecz w ferie nie będzie mi to dane. Może w marcu? Postaram się załatwić sobie sam transport, zadzwonić gdzieś, zorganizować etc i pojechać na 2, 3 dni. Jeśli sie uda, to odezwę się tutaj z danych miejsc.
Na początku z tego, które wybiorę do przeglądania częstotliwości.
Jeśli ktoś ma jakąś propozycję miejsca w wielkopolsce, które jest dobre na szukanie i nasłuchy, może podać, jak nie będzie zbyt daleko to tam się wybiorę. :D
Haotyczny krótki wpis jak fale krótkie, ale co tam, wyślę. Dobranoc.
Aaa, i wygrałem A heroes call. Nie wiem jak to możliwe, ale najwyraźniej cuda się czasem odbywają. :D
Ja wewnątrz czyli kilka refleksji i moje postrzeganie świata.
Witajcie.
Trochę mnie nie było, ale nie miałem weny ani powodów do pisania.
Wpis trochę długi, ale myślę, że warty przeczytania. Może ktoś z was zauważy w tym coś sensownego, wyciągnie jakieś wnioski czy zastanowi się chwilę nad wszystkim co się w okół niego dzieje? Jeśli macie jakieś uwagi czy opinie, piszcie. Nawet zwykłe 3 słowa coś znaczą przynajmniej dla mnie.
Ludzie się zmieniają. Z dobrych na złych, ze złych na dobrych, z dobrych na lepszych, średnich lub jeszcze innych.
Każdy potrafi się zmienić, zniknąć, nie przypominać siebie, zawiesić wszystkie sprawy i powrócić bez żadnych wyjaśnień.
Jesteśmy tylko ludźmi, tu niestety nie ma zerojedynkowego świata gdzie coś równa się jedynie true or false, tu, wszystko może równać się nawet ąść lub 3 +1 równać się 20.
Prawo to zbiór regół, których trzeba przestrzegać lecz nie zawsze jest to możliwe, każdy popełnia czasem małe błędy.
Nie pamiętam jakim słowem 3 miesiące temu określałem świat. Nie pamiętam tego, co było 3 miesiące temu… Pamiętam tylko, że było dobrze.
Zmieniłem sie jak każdy, nastąpił regres, wiem o tym lecz mimo tego brnę w to dalej próbując się wciąż z tego wyrwać.
Wracam do domu, jem obiad, ogarniam wszystko co trzeba, sprawdzam powiadomienia i siadam przed komputerem.
Chwilę po zalogowaniu wchodzę do folderu z muzyką, wyłączam telefony i wszystko co się da puszczając ciężkie techno lub rocka, okazyjnie rap lub same podkłady, gdy mam chęć na refleksje i pisanie tekstów.
Gdy mi przejdzie wracam do zwyczajności.
Obecnie jestem chory, siedzę z klawiaturą na kolanach i wspominam dobre dni.
Jeśli ktoś chce mówić, żebym przestał się użalać bo ma większe problemy lub inni je mają zawsze odpowiadam mu w ten sam sposób:
Dla jednego problem innej osoby może być mały, bo przeżył coś gorszego lub z innych powodów, a dla owej innej osoby problem może być wielki lub nie do przeskoczenia.
Nigdy nie patrzmy na ludzi z góry wrzucając ich wszystkich do jednego worka.
Jesteśmy tylko częścią systemu, całej dużej struktury. Nigdy nie zastanawiasz się zapewne, dlaczego robisz niektóre rzeczy. Odpowiem Ci czemu:
Od urodzenia wpajane nam są pewne wartości, praktyki, zachowania i tak przez pokolenia. Gdybym po urodzeniu został wysłany na bezludną wyspę umiejąc już sobie radzić i wrócił bym po kilku lub kilkunastu latach do kraju odstawał bym od innych, nie rozumiał bym waszych zachowań.
Wasza argumentacja też jest często ciekawa, nie chodzi mi o wielce sensowne argumenty, raczej o to, jak się one pojawiają, przytoczę kilka przykładów z którymi się spotkałem:
Przede wszystkim, najczęstrzym argumentem dziś stosowanym są 2 słowa: "Bo tak." Zastanawiam się, co może znaczyć bo tak? Oznacza to zazwyczaj, że osoba, nie ma nic czym mogła by poprzeć swoją decyzję.
Kolejnym częstym, jest wiek, ale dla mnie to zwykłe cyferki, bo czasem młodsi ludzie mogą mieć większe doświadczenie lub być bardziej obeznani czy ogarnięci w jakimś temacie niż ktoś starszy.
Po za tymi argumentami są jeszcze wymijające odpowiedzi na pytania lub udawanie, że się ich nie widziało. To bez sensu, należy się zdecydować na jedną konkretną rzecz a nie "uciekać na boki".
Do kolejnych ciekawych zalicza się także "Bo inni tak robią". Ludzie są wciśnięci w masę innych, w wielki
bezład, który sam się napędza. Na przykładzie, w szkole wiele osób miało tzw Spinnery czy jak to się tam nazywa. Ja nie miałem. Dlaczego? Bo uważałem to za zbędne i nie wnoszące raczej nic. Działa tutaj często nasza psychika i chcemy mieć coś bo inni mają chociaż właściwie nam się to nie przyda.
Niezbyt chce mi się wierzyć, że Spinnery odstresowują, lecz tak jest. Jak to się dzieje? Podejżewam, że to autosugestia, skoro tak mówią i innym pomaga, to mi także musi.
Ludzie zarzucają mi, że z nimi nie rozmawiam, że mam własny świat. Tak, mam własny świat i chcę, by tak pozostało. Nie pozwolę, by ktoś usilnie prubował zmienić moje przekonania czym odwrócił by mój świat o 180 stopni.
Niektórzy uważają, że jestem dziwny, wyoutowany, starający się odciąć się od całego otaczającego mnie świata.
Wasze przekonania są słuszne. Ciężko ze mną wytrzymać jak i zrozumieć moje niektóre akcje. Da sie je jednak zrozumieć, gdy ktoś usiądzie w spokoju i przez kilka miesięcy uda mu się nawiązać bliższy kontakt, otworzyć mnie na siebie, zaprzyjaźnić się.
Nie jest to łatwe. Otwieram się w pełni tylko na tych, w których zauważę bezgraniczne dobro a w mniejszej części na osoby u których nie jestem w stanie w pełni stwierdzić ich dobroci.
Kilka osób mówiło już, że mnie nie zostawi, że zawsze wszystko będzie OK, że nie znikną i nie zamkną
się na mnie a jednak to czynią, czynili i czynić będą. Wiem, że znów za jakiś czas zostanę sam, bo zawsze tak było.
Nie wierzę już prawie w ogóle w to, że ktoś będzie przy mnie mimo wszystko. Takie rzeczy się nigdy nie zdażyły.
Nie znoszę kłamania i ukrywania faktów związanych ze mną i drażni mnie także udawanie, że wszystko jest dobrze.
Polecam Wam, abyście zawsze, jaka kolwiek miała by nie być, mówili prawdę. Lepsza jest smutna, ciężka prawda, niż kłamstwo, przynajmniej dla mnie.
Nigdy nie niszczcie wspomnień po kimś, kogo już dla Was nie ma. Ważne są, i mimo, że czasem przeglądając
je chce nam się załamać czy płakać, warto je mieć, bo przecież kiedyś było dobrze…
Cześć. Dobranoc, bo późno już.
Bardzo krótki, lecz ciekawy wpis. Czyli co potrafi skaner?
Koniec z Fire Foxem.
Dzieńdobry, dobre rano czy inne coś.
Znów narzekam, wyzywam itd, czyli jestem w standardowej formie i tworzę standardowy w swoim standardzie wpis na tego bloga.
Z dniem dzisiejszym, przestaję chyba na dobre używać FireFoxa.
Kilka dni temu, wyszła wersja 57.0. Wiadomo, nie każdy dostaje ją od razu, tylko każdy w innym odstępie czasu, wiem to po swoich 2 laptopach. Na jednym często była nowa wersja a na drugim nie.
Z dniem dzisiejszym, miarka się przebrała.
Wczoraj wieczorem dziwiłem się, że ludzie z naszego środowiska tak źle wypowiadają się o nowej wersji.
Wersja jak wersja, fajnie chodzi, wszystko jest dobrze.
Myślałem tak do czasu:
Wszystko zaczęło się po czwartej, gdy to chciałem zmienić sobie konto na youtube. Prubowałem i nic, w końcu wyczyściłem historię. Coś to dało, bo w ustawienia w końcu weszło ale…
Strony zaczęły mi lekko lub znacznie pływać, zależy jakie konkretnie.
Dla nie znających określenia "pływać", chodzi o samoistne cofanie się lub lecenie dalej po stronie lub też gubienie się w tekście przez czytnik ekranu.
Pomyślałem, "OK, to jeszcze da się wybaczyć" ale gdy nie mogłem zamknąć coraz częściej jakiejś strony, bo przeglądarka się zawieszała i dopiero manager zadań pomagał wkurzyłem się już bardziej lecz mimo to żywiłem nadzieję, że jakoś to będzie. Niektóre strony wczytywały się wolno, Youtube się przycinało przeglądarka ni z tego ni z owego się zacinała.
Klawiatura leżała by już kilkanaście razy w różnych miejscach pokoju, ale miałem tyle rozsądku i cierpliwości, że tak się nie stało.
Final massacre:
Przekleństwa i coraz to bardziej urozmaicone zwroty np "ty przemielony pudlu", "zaraz ten laptop pujdzie w drzazgi" etc z każdymi kilkudziesięcio lub kilkunastosekundowymi odstępami stawały się ostrzejsze, głośniejsze i bardziej urozmaicone. Do wewnętrznego wybuchu i furji finalnie doprowadził mnie śliczny komunikat: "Strona spowalnia przeglądarkę" "Poczekaj alt+P, zatrzymaj alt+Z".
Ostatni gwóźdź wbity został przez trzykrotną konieczność zamknięcia przeglądarki z task managera w ciągu dwuch minut i konieczność przelogowania się, bo wszystko uległo zawieszeniu.
Miałem dość, napisałem nawet komuś, że jeśli jeszcze przez chwilę będę używał tej nowej wersji, to klawiatura pujdzie w drzazgi. Wszedłem do wspólnego folderu na BT sync, znalazłem folder Appki a w nim chrome Setup.
Od zawsze, byłem uprzedzony do Chromea, lecz teraz to siezmieniło. Przy otwieraniu lub zamykaniu stron i okienek pojawiał się mi na twarzy uśmiech. Dlaczego? Od dawna nie mogłem cieszyć się tak szybkimi reakcjami. Naciskam alt+F4, okienko out od razu. Odpalam w nowym oknie? Leci jak burza. Zostaje przy Chromiszczu, i tyle, chyba że FF sie poprawi.
Mimo tego, że Chrome wydaje mi się teraz lepszy, do FF pewnie wrócę, bo to przyzwyczajenie i sentymenty czy coś, od zawsze był FF, chociaż wcześniej przez rok Explorer, którego do dziś czasem używam.
Radzę wam także albo wyłączyć tymczasowo w FF autoaktualizacje, albo zainstalować Chrome.
Rzyczę, żeby chociaż was przeglądarki trochę lubiły, bo chrome też mi się zdążył dwa razy zawiesić, znaczy… Może nie tyle zawiesić, ale nie pozwalać mi nawigować po stronach używając NVDA, ale to ogarnąłem. Do następnego!