Ja wewnątrz czyli kilka refleksji i moje postrzeganie świata.

Witajcie.
Trochę mnie nie było, ale nie miałem weny ani powodów do pisania.
Wpis trochę długi, ale myślę, że warty przeczytania. Może ktoś z was zauważy w tym coś sensownego, wyciągnie jakieś wnioski czy zastanowi się chwilę nad wszystkim co się w okół niego dzieje? Jeśli macie jakieś uwagi czy opinie, piszcie. Nawet zwykłe 3 słowa coś znaczą przynajmniej dla mnie.

Ludzie się zmieniają. Z dobrych na złych, ze złych na dobrych, z dobrych na lepszych, średnich lub jeszcze innych.
Każdy potrafi się zmienić, zniknąć, nie przypominać siebie, zawiesić wszystkie sprawy i powrócić bez żadnych wyjaśnień.
Jesteśmy tylko ludźmi, tu niestety nie ma zerojedynkowego świata gdzie coś równa się jedynie true or false, tu, wszystko może równać się nawet ąść lub 3 +1 równać się 20.
Prawo to zbiór regół, których trzeba przestrzegać lecz nie zawsze jest to możliwe, każdy popełnia czasem małe błędy.
Nie pamiętam jakim słowem 3 miesiące temu określałem świat. Nie pamiętam tego, co było 3 miesiące temu… Pamiętam tylko, że było dobrze.
Zmieniłem sie jak każdy, nastąpił regres, wiem o tym lecz mimo tego brnę w to dalej próbując się wciąż z tego wyrwać.
Wracam do domu, jem obiad, ogarniam wszystko co trzeba, sprawdzam powiadomienia i siadam przed komputerem.
Chwilę po zalogowaniu wchodzę do folderu z muzyką, wyłączam telefony i wszystko co się da puszczając ciężkie techno lub rocka, okazyjnie rap lub same podkłady, gdy mam chęć na refleksje i pisanie tekstów.
Gdy mi przejdzie wracam do zwyczajności.
Obecnie jestem chory, siedzę z klawiaturą na kolanach i wspominam dobre dni.
Jeśli ktoś chce mówić, żebym przestał się użalać bo ma większe problemy lub inni je mają zawsze odpowiadam mu w ten sam sposób:
Dla jednego problem innej osoby może być mały, bo przeżył coś gorszego lub z innych powodów, a dla owej innej osoby problem może być wielki lub nie do przeskoczenia.
Nigdy nie patrzmy na ludzi z góry wrzucając ich wszystkich do jednego worka.
Jesteśmy tylko częścią systemu, całej dużej struktury. Nigdy nie zastanawiasz się zapewne, dlaczego robisz niektóre rzeczy. Odpowiem Ci czemu:
Od urodzenia wpajane nam są pewne wartości, praktyki, zachowania i tak przez pokolenia. Gdybym po urodzeniu został wysłany na bezludną wyspę umiejąc już sobie radzić i wrócił bym po kilku lub kilkunastu latach do kraju odstawał bym od innych, nie rozumiał bym waszych zachowań.
Wasza argumentacja też jest często ciekawa, nie chodzi mi o wielce sensowne argumenty, raczej o to, jak się one pojawiają, przytoczę kilka przykładów z którymi się spotkałem:
Przede wszystkim, najczęstrzym argumentem dziś stosowanym są 2 słowa: "Bo tak." Zastanawiam się, co może znaczyć bo tak? Oznacza to zazwyczaj, że osoba, nie ma nic czym mogła by poprzeć swoją decyzję.
Kolejnym częstym, jest wiek, ale dla mnie to zwykłe cyferki, bo czasem młodsi ludzie mogą mieć większe doświadczenie lub być bardziej obeznani czy ogarnięci w jakimś temacie niż ktoś starszy.
Po za tymi argumentami są jeszcze wymijające odpowiedzi na pytania lub udawanie, że się ich nie widziało. To bez sensu, należy się zdecydować na jedną konkretną rzecz a nie "uciekać na boki".
Do kolejnych ciekawych zalicza się także "Bo inni tak robią". Ludzie są wciśnięci w masę innych, w wielki
bezład, który sam się napędza. Na przykładzie, w szkole wiele osób miało tzw Spinnery czy jak to się tam nazywa. Ja nie miałem. Dlaczego? Bo uważałem to za zbędne i nie wnoszące raczej nic. Działa tutaj często nasza psychika i chcemy mieć coś bo inni mają chociaż właściwie nam się to nie przyda.
Niezbyt chce mi się wierzyć, że Spinnery odstresowują, lecz tak jest. Jak to się dzieje? Podejżewam, że to autosugestia, skoro tak mówią i innym pomaga, to mi także musi.
Ludzie zarzucają mi, że z nimi nie rozmawiam, że mam własny świat. Tak, mam własny świat i chcę, by tak pozostało. Nie pozwolę, by ktoś usilnie prubował zmienić moje przekonania czym odwrócił by mój świat o 180 stopni.
Niektórzy uważają, że jestem dziwny, wyoutowany, starający się odciąć się od całego otaczającego mnie świata.
Wasze przekonania są słuszne. Ciężko ze mną wytrzymać jak i zrozumieć moje niektóre akcje. Da sie je jednak zrozumieć, gdy ktoś usiądzie w spokoju i przez kilka miesięcy uda mu się nawiązać bliższy kontakt, otworzyć mnie na siebie, zaprzyjaźnić się.
Nie jest to łatwe. Otwieram się w pełni tylko na tych, w których zauważę bezgraniczne dobro a w mniejszej części na osoby u których nie jestem w stanie w pełni stwierdzić ich dobroci.
Kilka osób mówiło już, że mnie nie zostawi, że zawsze wszystko będzie OK, że nie znikną i nie zamkną
się na mnie a jednak to czynią, czynili i czynić będą. Wiem, że znów za jakiś czas zostanę sam, bo zawsze tak było.
Nie wierzę już prawie w ogóle w to, że ktoś będzie przy mnie mimo wszystko. Takie rzeczy się nigdy nie zdażyły.
Nie znoszę kłamania i ukrywania faktów związanych ze mną i drażni mnie także udawanie, że wszystko jest dobrze.
Polecam Wam, abyście zawsze, jaka kolwiek miała by nie być, mówili prawdę. Lepsza jest smutna, ciężka prawda, niż kłamstwo, przynajmniej dla mnie.
Nigdy nie niszczcie wspomnień po kimś, kogo już dla Was nie ma. Ważne są, i mimo, że czasem przeglądając
je chce nam się załamać czy płakać, warto je mieć, bo przecież kiedyś było dobrze…
Cześć. Dobranoc, bo późno już.

7 odpowiedzi na “Ja wewnątrz czyli kilka refleksji i moje postrzeganie świata.”

  1. To się dopiero nazywa dobrze przemyślany wpis.
    Zemną jest podobnie w niektórych sprawach, naprzykład często w szkole czy w innych miejscach siedze ciho,
    lecz to nieznaczy, że niewiem co powiedzieć, że mam coś na sumieniu, poprostu ja ostatnio wolę myśleć
    niż rozmawiać z ludźmi.
    Zmieniłem się, już nielubie gadać o wszystkim co mi ślina na język przyniesie, gdyż kiedyś miałem przez
    to problemy.
    Więc niema gadólstwa, teraz jest myślenie, pozdro.

  2. Czytam ten wis drugi raz, po raz drugi go czytam, przeczytam go jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz
    i… I… Serce mnie boli, tak jak pierwszy raz, boi drugi, zaboli trzeci, czwarty, piąty, szósty…
    Tysięczny… Zawsze… Prawdziwa prawda, takie to wszystko takie… Takie to wszystko znajome, takie,
    jakie? Jakie? Powiedz mi? Smutne to takie… Przykre, lecz prawdziwe. Buuuuuuuu. ;(

  3. Wiem, że to smutne. Tak już niestety jest, i nie wiem cóż mógłbym powiedzieć więcej.

  4. Smótne i bardzo prawdziwe. I nie, nie jesteś dziwny. Jeśli chcemy mieć coś bo inni to mają. To wcale to nie jest nam potrzebne. Ale jak to tak oni mają, a ja nie? Ja np lubię być inna. NIe satysfakcjonuje mnie to, że zrobie coś identycznie jak wszyscy. O swoich problemach wole myśleć niż gadać. BO to ma większy sens. Po co ludzi tym zadręczać? Chociaż ja jestem osobą, która lubi słuchać problemów innych. Często się zastanawiam. Dlaczego takie i takie uczucia ogarnęły tą osobę? Dlaczego coś jest nie tak? Jak można to naprawić? Jak mogę pomuc? I jest jeszcze mnustwo takich pytań. W niektórych środowiskach nazywają mnie młodą psycholożką. BO wiedzą, że zawsze podejdę psychologicznie czy filozoficznie do problemu. Że się zastanowie. Że postaram się pomuc. I nie ruwieśnicy nie rozumieją mnie, bo nie mają takich doświadczeń, takich zainteresowań. W głowie im zabawa i chłopaki. A mnie nie. MOże to i dobrze. NIgdy nie miałam prawdziwego dzieciństwa, bo byłam odrzucana przez rówieśników. Przez niektórych nauczycieli. Zawsze spędzałam czas ze starszymi, modrzejszymi o siebie ludźmi. Już w bardzo młodym wieku wykształcałam swoje poglądy o świecie, o ludziach. Zazwyczaj sześcio siedmioletnie dziecko nie zastanawia się nad tym, jak komuś pomuc, jak z nim porozmawiać. Tylko czym i z kim się pobawić. Ja zawsze starałam się pomagać innym. Starałam się tak zachowywać, żeby nie być problemem. Starałam się każdemu pomuc w miare możliwości. I to mi zostało do dziś. Nawet jeśli uważam, żę ten problem to jest nic. To tymbardziej musze pomuc. Dla mnie jest niczym, a więc znam jego rozwiązanie. Dla kogoś jest on wielki, a więc mu pomogę go rozwiązać. To takie moje luźne refleksje po przeczytaniu tego wpisu.

  5. U mnie wszystko było OK do 2009. Nigdy nie chciałem ludzia mówić, o problemach lecz teraz już od dłóższego czasu mówię, bo nie mam siły trzymać tego w sobie, to bardziej niszczy. Ciężko było mnie do mówienia przekonac.

  6. Daszek, bardzo mądre i takie moooojeeee! Witaj w klubie, choć wiele dni minęło od tego wpisu, to jednak chyba dzisiaj nadeszła na niego pora, by go zauważyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink