Taki update, czyli plany i co u mnie.

Witajcie.
Dawno nic nie pisałem bo… bo nie.
W każdym razie, postanowiłem napisać taki randomowy wpis.
Mogą być literowki, bo piszę na laptopowej klawiaturze ale to szczegółł.
Wróce niebawem do częstrzego pisania bo będzie co opisywać.
Za 2 dni jadę w góry, konkretnie do Zakopanego gdzie byłem w zimę.Może tego po mnie nie widać ale pasjonowałem
się kiedyś bardzo, teraz już mniej tzw. Dx ami i bandscanami.
Zapewne pierwszą rzeczą, którą zrobię gdy przyjadę na miejsce, będzie przelecenie od początku do końca
wspomagając sie wykazem z nadaje.com cały u.k.f.
Jedyną smutną rzeczą związaną z tym wyjazdem jest to, że kocice na ten czas oddajemy do chotelu. Zawieźliśmy
ją tam już dziś. W nocy, będę tak jak zimą usilnie próbował odebrać Twoje radio A m z Krakowa.
Pamiętam ten moment, gdy przyjechałem tam w zimę i zajarałem się Słowacką Czwórką oraz tym, że odbieram
bezbłędnie nawet z czystym nie szumiącym stereo nadajnik z Naamestowej Nagórki czy jakoś tak to się pisze.
Bandscana umieszczę na owym blogu.
Skoro już go piszę, będę się dzielić swoimi pasjami :D.
W sierpniu pora zacząć na poważnie realizować moje plany. Z nauki jazdy pociągami narazie nic nie wyjdzie,
bo mamy remonty torów i takie tam inne rzeczy.
W owym sierpniu rodzina planuje wyskoczyć na kilka dni nad morze, przez tydzień będziemy też u siostry.
i to na tyle z zapowiedzi. Do następnego razu! :)

Serwer ftp!

Witajcie czy jak to tam się mówi, gdy rozpoczyna się nowy wpis.
Mam wam coś do przekazania, a co? Coś jak sama nazwa wskazuje.
Zamierzam postawić sobie na swoim serwerze, który grzeje się strasznie od pamiętnego upadku, gdy myślałem
że spaliłem laptopa, grzeje się mocno ale działa.
W każdym razie, biegnąc do sedna, postanowiłem postawić po za obecnymi już od dawna serwerami w składzie
Team talk, free chat, nvda remote czy chociażby three develocity czy jak ta gra się tam nazywała serwer
FTP!
Łącze mam jakie mam, więc transweru udostępniał wielkiego nie będę, bo też chcę korzystać z internetu.
Co do udostępnionych tam plików, będę tam udostępniał swoje rzeczy, tworzył konta prywatne dla użytkowników
oczywiście wybranych, wrzucał różne rzeczy, które mogę upublicznić bez obawy o prawa autorskie.
Gdy nie ma mnię w domu, serwera dogląda mama, w sensie sprawdza czy działa, jak nie działa to go włączy.
Zdziwi się jednak gdy zamiast standardowego ogon, przy którym musi kliknąć enter zobaczy jeszcze kilka
kont z nickami ludzi, które słyszała w moich rozmowach na team talku. :D.
Nauczyć się muszę, korzystać z tego dobrodziejstwa, jeśli ktoś jest chętny pomóc w konfiguracji, niech
pisze na pm, może otrzyma jakąś rangę? Uczę się szybko, 3 razy powtarzać mi nie trzeba, tak więc z góry
dzięki, oczywiście sam poradniki czytał będę.
Adres serwera, jeśli oczywiście wszystko pójdzie zgodnie z planem udostępnię tutaj.

Plany na wakacje, bo robić coś trzeba.

Dzień dobry!
ha, ha, ha, bardzo śmieszne, zapewne znów autor tego bloga zamierza napisać coś pesymistycznego, typu nie mam planów na wakacje i ten dzieńjest fatalny bo… nic bardziej mylnego, dziś wyjątkowo, optymistyczny wpis :).
Dziś, co ostatnio mi się rzadko zdarza, jestem pozytywnie nastawiony do wszystkiego.
Postanowiłem i z wami podzielić się tym, co chcę robić w wakacje.
W 2015 98 procent swoich wakacji grałem w DNMB wraz z ludźmi z team talka.
W 2016 postanowiłem niepopełniać tego błędu ale mi się nie udało, może troche, bo swoją egzystencję w życiu codziennym ocenił bym na troche więcej ale siedzenie przed pc wypełniło mi około 87 procent czasu.
W tym roku jednak, wszystko się zmieni. Mój czas wakacyjnego przebywania przy laptopie wyniesie może z 40 procent egzystencji.
Jednak plany na wakacje, zaczynam od tych komputerowych.
Przede wszystkim, chcę nauczyć się chociażby podstaw php i c plus plusa, bo w życiu warto znać cokolwiek, w czym może być konieczność pisania.
Po drugie, zrobić porządki na moim dysku i ogólnie w systemie.
Z po za komputerowych, jest kilka innych, ciekawych rzeczy.
W tym roku, planuję pojechać w pewno miejsce samodzielnie pociągiem.
Z tego powodu, w wakacje postanowiłem odbyć kilkanaście testowych podróży. Umówiłem się z ojcem, że będzie mi pomagał.
Kilka pierwszych podróży będzie mi toważyszył pokazując mi wszystko, ale po pewnym czasie, będzie tylko toważyszył patrząc jak sobie radzę i gdy nie będę sobie dawał rady to mi pomoże.
Po drugie, kolację, to sobie zrobię ale inne rzeczy to już trochę gorzej, planuję więc nauczyć się robić sobie coś do jedzenia, może nie jakoś ekstremalnie tródnego ale jednak cokolwiek.
Planuję ogarnąć się wizualnie, bo zbyt dobrze, to się na obecną hwilę nie prezentuję :D.
Jedziemy z rodziną w góry, więc planuje iść z ojcem na jakąś górę, tak aby sprawdzić czy dam radę.
Planuję też kilka innych mniejszyh rzeczy, a o tym co z tego wyniknie, przeczytacie zapewne na owym blogu, bo od około 2 miesięcy, zacząłem dzielić sie swoim życiem, oczywiście w bardzo ograniczonej ilości, bo nie chcę, by ktoś wiedział o mnie wiele.
I to tyle z tego wpisu, a żeby nie było tak optymistycznie, to powiem że… nie wiem co mam powiedzieć w swoim stylu, bo dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do tych dobrych, a dlaczego to tutaj opisywał nie będe.

Zabije tego laptopa!

Dzień ścierwny.
Jest 2 czerwca 2017, kartka z kalendarza na twitterze twierdzi, Piątek, 2 czerwca
Dzień Bez Krawata.
A ja dopisał bym jeszcze dzień bez wkurzania na komputer, ślicznie by było, gdyby coś tak pięknego na
ślicznym systemie operabłędozawieszającoprzymulonocyjnym było możliwe, ale oczywiście nie jest!
To znaczy jedynie, że muszę dopisać do dnia, dzień fatalnego działania laptopa, dzień wściekłości, dzień
wkurzania się na komputer. A mogło być tak pięknie!
Co było a nie jest wpisało się w rejestr, nie wiem w jaki, może i w ten windowsowy gdzie są klucze hklm
etc, ale mam to w poważaniu!
Aż chciało by się napisać przeróbkę:
Windowsie, masakro moja, ile bym dał, byś się nie wieszał…
Od kilkunastu dni, zauważyłem że mój laptop… nazwał bym go teraz raczej czymś w obudowie, co ma przypominać
sprzęt do wykonywania jakichkolwiek czynności, zwolnił.
Od wczoraj wieczora jest to już na prawdę zauważalne na 1234 procent! Dlaczego?
Odpalam sobie skype, mieli, mieli, mieli, mieli, w końcu jest! Myślę, że będzie działać, ale oczywiście
się zawiesił w sensie stał się niedostępny. Odpalam ponownie, łączy, łączy, łączy, skype brak odpowiedzi!
Jaki jeszcze piękny komunikat dostane tego dnia? Internet ograniczone? Explorator windows brak odpowiedzi?
Czy może jeszcze ścierwo uraczy mnię blue screanem? Mozilla firefox też działa czasem jak by udawała
tylko, że potrafi. Wszystko się wiesza, nvda nie dało się zamknąć, robiły się błędy niewiadomo właściwie
czego, narrator brak odpowiedzi :D, teamtalk się przywiesił. Mam dość, to chyba znak, że należy porzucić
technologię, miasto, ten kraj i wyjechać tam, gdzie piasek gorący i zostać pustelnikiem.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że wasze pc działają jakkolwiek normalnie.

Będzie przetwarzanie?

Witajcie.
Cóż ja takiego chcę przetworzyć?
Kilka dni temu pisałem o Linuxowej Milenie, ową Milenę chcę przetworzyć.
Użyję już gotowego silnika, który dostałem od kogoś przypadkiem, wezmę sample i zamienię!
Będzie owa Milena w addonie do nvda.
Nie wiem jak kompilować do nvda-addon poprawnie, by działało, ale to się załatwi swoją drogą. Na samym
początku, muszę uzyskać sample tudzież tzw Fonemy Mileny. Rym się z tego zrobił ale cóż.
Będę pisał do autora, który nie aktualizował strony od 3 lat, ale może szczęśliwym zbiegiem okoliczności
mi odpisze.
Moim zdaniem, fajnie gada i chciałbym ją potestować, a jako że pod Linuxem nie chce mi działać, bo nie
wiem, co tam zrobić, to chcę przerobić na nvda-addon, by potestować na windowsie.
Napewno owy addon, będzie brzmiał pod względem intonacji, kropek, etc gorzej, ale będę mógł to wreszcie
ztestować!
Nastruj mi się poprawił w dzisiejszym dniu i jest to chyba pierwszy od dłuższego
czasu wpis, który jest pozytywny. Ale żeby tak pozytywnie nie było, pewnie mi nie odpisze, i pewnie pomysł
zostanie samym pomysłem. Ale zobaczymy, napiszę co wyniknie.
Bywajcie!

Jak to Dash Milenę instalować chciał…

Witajcie.
Wpis krótki, ale postanawiam się nim podzielić, bo może ktoś wie jak to i z czym to się je :).
Usłyszałem nazwę Milena, usłyszałem info Polski syntezator no i się zaczęło.
Zobaczyłem najpierw pod windowsem, żeby zobaczyć… tak, zobaczyłem by zobaczyć, pięknie napisane prawda?
Ale do sedna. Zobaczyłem najpierw owy syntezator na Windowsie, nie jest on pod sapi ani nic w tym rodzaju,
wklejamy plik do stworzenia, oczywiście pełen tekstu który ma być przetworzony, zapisujemy plik mp3 i
głosem Mileny możemy sobie np przerobić jakąś książkę na mp3, chociaż do książek owy głos nie jest zbyt
dobry. Mówi tak średnio, ale z uwagi na coś.. for example moje uwielbienie testowania czegokolwiek jak
kolwiek gdzie kolwiek, postanowiłem sobie go zainstalować na systemie którego
używam po to aby wpisać na nim sudo pacman -Syu lub pobrać czasem coś z youtube, wypakować plik rar bo
nie chce instalować mi się na owym laptopie na Windowsie 7 zipa ani winrara etc.
Dobra, gadam z osobą, siedzącą na tym systemie: Ej, jak to zainstalować? Polecenia wklepane, utworzone
pakiety w yaourcie, wszystko OK, ale co dalej? Potrzebna jest jakaś Milvona czy coś, no to owa osoba
pobrała żeby zobaczyć najpierw na swoim pc jak to się zachowuje, lecz nie zachowuje to się w ogóle, i
stanąłem tak sobie na tym, że pobrałem plik, mam pakiety mbroli etc pobrane i zrobione i nie wiem co
dalej. I na tym chyba przygoda się zakończyła, ale nie, jeżeli się za coś biorę nie od razu się poddaję,
jutro będę szukał czegoś więcej a w ostateczności, napiszę do autora z pytaniem "Jak mam to zainstalować
na sonarze manjaro?", może będzie to dziwne ale cóż, początkujący jestem więc mogę co nie? :D
I oczywiście wpis typu znów mi się nie udało etc, ale cóż. Napiszę w tym roku, jak poszły postępy. Poszły
postępy? Masło maślane w kolejnym wpisie już v2.
Dlaczego
w tym roku? Bo nie wiem kiedy będzie mi się chciało. Jak na chwilę obecną, bywajcie.

Gratulacje dla pewnej sieci!

Witajcie!
Znów przyszedłem sobie tutaj pozawodzić i porzalić się na kolejną rzecz! Wykorzystuję chyba tego bloga jako miejsce zarzaleń i wyrzywania się
na klawiaturze, ale przynajmniej mam o czym pisać. :D Siedzę na mobilnym internecie, a dlaczego? Czytajcie a otworzę wam informację co się takiego znów stało.
Gratulacje dla szanownego UPC! Około godziny 13 wywaliło mi net, reset routera, wejście na strone routera, Połączenie z internetem: Odmowa.
Po krótkim researchu dowiaduję się, że cały blok jak nie dalej nie ma internetu. Po prostu pięknie. A jeżeli u nas ktoś for example pracuje na owym necie lub po prostu musi skorzystać a nie ma mobilnego lub go niezbyt zadowala to co? To sobie może! W dodatku 0 informacji o jakich kolwiek awariach w necie, nie ma nigdzie tak jak w różnych innych sieciach informacji o awariach, aby się dowiedzieć można zalogować się do moje upc ale tam raczej też nic nie będzie jak wyczytałem albo dzwonić na infolinię, tak, tak, dzwonić a numer nie odpowiada, nie dostępny! Dzwonić i zbierać z nas jeszcze kasę za informację o tym co się zepsuło, mogli by chociaż w loku gdzieś coś zawiesić, bo tak jeżeli nawet jest to planowane, ktoś kto pracuje zdalnie etc nic nie zrobi. Wrrr!
No, to do następnego wpisu!

Zmodyfikowany

Android zaczyna mnie drażnić…

Witajcie.
Gdy na święta dostałem tableta Lenovo, przez bardzo długi czas leżał i czekał na używanie, nikomu nie
chciało się jakoś go ogarnąć więc w końcu zrobiłem to sam w połowie marca.
Co drugie słowo podczas konfigóracji syntezatora, to było przekleństwo, lecz w końcu jakoś dałem sobie
radę.
Zacząłem używać go najpierw z klawiatórą pod usb jak poprzedniego, ale w końcu przekonałem się do ekranu
dotykowego. Wszystko zaczynało mi się podobać, ma wbudowane aplikacje do muzyki, przeglądania plików
nawet radio fm etc etc.
Byłem serio zajarany możliwościami tego systemu lecz do czasu.
Aplikacja twitter for android tablets nie działa jak powinna, nie ogarniam żadnej przeglądarki bo każda
którą widzę jest dla mnie dziwna,
nie wiem gdzie są całe przyciski wróć etc, nie umiem się ich nauczyć. Nauczyłem się jakoś posługiwać
klawiaturą ekranową ale i tak nie umiem pokazać jej w niektórych miejscach, kilka rzeczy jest niedostępnych,
często robią się nagłe resety.
Tego co mnie drażni w androidzie jest dużo, chociażby zasobożerne, baterjożerne aplikacje w tle!
Często ludzią posiadającym IOS zadaję serio głupie może pytania ale tak jak byłem w pełni uprzedzony
do iPhoneów tak coraz bardziej przekonują mnię do nich pewne argumenty. Planuję kiedyś potestować owe
telefony hmm… może kogoś zapytać czy mogę zobaczyć jak u niego to działa i pomyśleć co jest serio
lepsze. Ale i tak nic nie pobije zwykłej Noki nawet bez screanreadera, wpisuję nr, mam jakieś radio,
mam muzykę, dyktafon lipny jak nie wiem co ale przynajmniej chodzi tak jak bym chciał. Prosto i bezbłędnie.
Generalnie android jest średni, ios też jest jakoś tam wybrakowany więc chyba serio odpuszczę sobie niniejsze
systemy na telefonach. Ciekawe jak wygląda np taki telefon z androidem w kwestji wpisywania numerów etc,
bo na tablecie tego nie sprawdzę. :)
To już koniec gderania na nowoczesne technologie, do następnego wpisu. :D

Wpis bez konkretnej nazwy, generalnie o tablecie.

Witajcie!
Nie pisałem z 2 miesiące, bo generalnie nie dzieje się u mnie nic szczegulnego a talent do pisania wierszy,
książek, śpiewania, grania na jakimś tam drewnie i blogowania etc zatraciłem już dawno.
Jak coś jest komuś nie potrzebne to się kończy :D.
Generalnie w lipcu ubiegłego roku zpełniło się moje marzenie, czyli dostałem wreszcie kota, dokładniej
Kocicę.
Mają chyba teraz koty okres godowy, więc mój dostał mówiąc w prost na głowę.
Wciąż coś spada etc, wiadomo już od razu dzięki komu.
Zacząłem także ogarniać wreszcie ledwo bo ledwo ale jednak androida.
Używałem kiedyś tableta eon prix2, który wlukł się jak windows xp na 512 ramu z włączoną przeglądarką,
więc mało co się dało zrobić.
Używałem w tedy klawiatury doczepianej.
Nie używałem go zbyt często, ponieważ było to dla mnię czymś na prawdę ciężkim.
Od świąt, leżał u mnie tablet Lenovo tab2a, 1 gb ram.
Leżał tak i leżał, nikt nie chciał go mi zbytnio skonfigórować.
Pod koniec marca, postanowiłem zmienić ten stan rzeczy, i skonfigórowałem talkbacka na języku chiszpańskim,
bo ten najbardziej dało się zrozumieć jeśli chodzi o polskie komunikaty.
Zacząłem grzebać w ustawieniach i w końcu znalazłem polski.
Teraz uczę się poruszania się po ekranie, chociaż i tak w większości używam jeszcze klawiatury, gdy nie
potrafię zrobić czegoś z ekranu.
I to tyle w tym zgniecionym wpisie bez sensu.

Instalacja linuxa Part 1!

Witajcie!
Na początek może warto zacząć od początku? Masło maślane…
OK.
Na początek może warto przybliżyć mój zamiar na 2017 rok i to co od zawsze chciałem zrobić.
Wchodząc na serwer team talka zazwyczaj mogłem spotkać tam kogoś na linuxie.
Pytałem ich o naprawdę czasem dziwne rzeczy dotyczące tego systemu.
Pewnego dnia… (wieeem brzmi jak bym zaczynał pisać książkę chociaż talentu literackiego nie posiadam w żadnym stopniu, takie jest moje zdanie.)
Pewnego dnia w ciągu lata postanowiłem na serio spróbować swoich sił w tzw. Linuxiarstwie. Czym się to w tamtym czasie skończyło wszyscy na team talku wiedzą. Pobrałem obraz Sonara, jak to ktoś ostatnio pięknie określił urwałem trochę miejsca od partycji na Lenovo, czyli w tamtej chwili jedynym laptopie, który mógł spełniać jakiekolwiek zastosowanie do instalowania jakiegokolwiek innego systemu, wypaliłem ISO na pendrive i… na tym tak naprawdę się skończyło, ponieważ nie dawałem sobie rady z wejściem do drewnianego Biosa czy UFI i wszystko spełzło na niczym.
W grudniu otrzymałem naprawionego z naprawdę wieloma wymienionymi częściami swojego starego Della mającego po edycji 4gb pamięci ram oraz 160gb pamięci na dysku miękkim lub twardym.
Powiedziałem w tedy na team talku: "Dajcie mi na FTP obraz ISO, mam laptopa to będę instalował linuxa! I znów skończyło się tylko i wyłącznie na miauczeniu, bo na laptopie zainstalowany był już windows7.
Mówiłem w tedy: "Dobra, będę mieć nowy dysk do niego, bo ten jest za mały, to się w tedy zrobi."
Minął grudzień, minął styczeń a dysku jak nie było tak nie ma. Zapewne pomyślicie teraz, końcówka wpisu będzie taka, nie zainstalował i tyle. Ale przecież tweety z klienta Corebird twierdzą inaczej! :)
Do końca, to temu wpisowi jeszcze daleko. Dawno się tak nie rozpisałem, ciekawe czy ktoś to w ogóle czytać będzie.
Od rana 31 stycznia jakoś przy luźnej rozmowie na jedynym słusznym komunikatorze, nazwy już powtarzać nie muszę :D, wyszedł pomysł, żebym spróbował jednak zainstalować Linuxa.
No to ciach, wypalamy obraz na płytę, skończyło się zgrzytaniem nie działającego napędu w dellu.
No dobra, pendrive, tylko gdzie on jest?
Bezowocne poszukiwania nie przyniosły skutku.
Godzina 21:00, gdzie ja teraz kupię pendrive?
Mamie udało się gdzieś kupić. Kolejnym problemem było wysunięcie, jak to zrobić bo nie ma tutaj nic, co by na to pozwoliło?
Znalazłem w końcu sposób na wysunięcie portu USB.
Lenovo, Rufus, grudniowe ISO, dell, pendrive, f12 i za pierwszym razem udało mi się wejść do boot menu! Myślałem że sukces.
Pierwsza instalacja: "Ej ale czemu to nie działa? Co się stanęło?"
"Gdzie jest dźwięk?" Nie było dźwięku ponieważ karta dźwiękowa w tym laptopie nie istnieje, znaczy istnieje lecz nie działa, czyli w sumie na jedno wychodzi.
Drugi raz podejmujemy próbę instalacji! Dźwięk has exist in drugas kartas dźwiękowas. "Ej? Gdzie jest internet? Sprawdź w wi-fi. Ale tu nic nie ma! No, nie wykrywa, pewnie gdzieś wyłączona jest karta. Gdzie? W Windowsie mogłem wyłączyć przez f2, może o to chodzi? Nie, bo to tylko wyłączyło by w Windowsie. Dobra, nie ma neta, trudno, twarrrrrde!"
Mniej więcej powstał taki dialog.
Po klikaniu dalej, wyborze partycji ntfs3 aby nie zgnieść Windowsa udało się w końcu zainstalować ten system.
Part 2 w najbliższym czasie!
Do zobaczenia na forum lub usłyszenia na jakichś komunikatorach!

EltenLink