Dawno dawno temu, w odległej galaktyce, żyła sobie… Drukarka Canona… xD.
Canon MP 3250 to drukarka i skaner w jednym.
W 2013 trafiła do naszego domu razem z moim pierwszym kompiuterem(Laptopem Dell model nieznany bo nie zapamiętany… Cyferki.
Ładna, nowa, z tuszami.
Wszystko było by dobrze, gdyby nie to, że w owym czasie nikt zbytnio nie znał się u Nas na komputerach, przez co przez rok stała sobie na pułce przy biurku lub szafce pod nim.
Dobrze, że drukarka nie ma duszy, bo załamała by się nad swoim losem. ;)
Następnie na długie 6 lat trafiła do szafy po czasie przygniatana setką innego sprzętu, który moi domownicy postanowili sobie upchnąć jedno na drugie przy jej zmianie oczywiście pod moją nieobecność.
Około połowy Marca gdy zabrałem się za testy Jawsa i usłyszałem o możliwości skanowania i rozpoznawania bez jakiejkolwiek zabawy nim dokumentów, chciałem owy sprzęt odpalić, ale zbrakło mi energii na wyciąganie wszystkiego z szafy, tymbardziej, że ktoś powiedział kiedyś, że po takim czasie raczej działać nie będzie.
Nadszedł jednak dzisiejszy dzień. Jakieś papiery trzeba wydrukować, a przecież wszystko zamknięte a potrzebne na teraz.
Nagle churaa! Moich domowników olśniło, że mam drukarkę i raz mi wszystko wystawiać na gwałt jak by się paliło w celu jej odkopania.
Ukazała się. Niby jeszcze z foliami ochronnymi, ale już zniszczona (Rysy, w tym jedna mocna na górze).
Podłączyliśmy ją i nic szczególnego się nie wydarzyło.
Okazało się przy okazji, że mimo zapewnień matki tusze były włożone od początku i można z niej było korzystać. :D
Nienadawały się jednak one do niczego po za pokazaniem w sklepie w celu zakupu nowych co okazało się możliwe. Było otwarte! Ha!
Po chwili zaczęła się czyścić, co finalnie nic nie dało, ponieważ tusz zalał głowicę.
Warto wiedzieć, że na całe szczęście drukarka nie ma jakby własnych głowic, tylko w każdej kasecie z tuszem jest jego własna, dzięki czemu drukarce samej w sobie z powodu starego tuszu nic się nie stało.
Trochę czasu zeszło Nam na wysunięciu miejsca do papieru. Po prostu, zastało się po latach nieużywania.
Chciałem połączyć ją z komputerem, bo nikt nie wiedział właściwie jak zmusić owo ustrojstwo do funkcjonowania, lecz niby potrzebna była płyta, która zapewne zaginęła w setkach innych na pułce. Jestem zaradny informatycznie i w 2 minuty sterowniki leżały już grzecznie zainstalowane na mojej partycji prosto z oficjalnej strony producenta, a we mnie nie wierzo ludzie nigdy xD.
Tusze zostały zakupione, włożone i nastała chwila prawdy.
Kartka się nie chowa przez co wyskakuje błąd, again błąd, aż nagle znika i po chwili pierwsza strona zawierająca słowo koty napisane chyba ze 100 razy wysunęła się radośnie z wyższego miejsca.
Na innych komputerach również zainstalowałem sterownik i tak oto stanęła again w wybranym miejscu, lecz teraz już na zewnątrz jako sprzęt użytku codziennego.
Finalnie odpaliłem sobie Jawsa i w końcu spełniłem swój zamiar: Zeskanowałem sobie testowo parę stron.
Wolno to idzie, ale zapewne z winy łajfaja. Zastanawiam się only jak tutaj zaktualizować software, bo przecież po 7 latach na pewno ma jakieś luki.
Jestem dziś przez to w bardzo dobrym nastroju. To takie cofnięcie się do spokojnej chwilowo przeszłości i poznanie tego, co czekało 7 lat na drugie uruchomienie.
Jak kwarantanna pozytywnie wpływa na hm… odnowę drukarki :).
To super, że drukarka działa.
Ten uczuć, kiedy odkrywasz, że bez żadnego prawie wysiłku i wkładu finansowego możesz ułatwić sobie życie i uczynić jakiś stary grat pożytecznym… :)
Jak się u Ciebie pojawię, to chętnie zobaczę to urządzonko. :)
ale ile z tego satysfakcji.
A pokażę Ci, napewno :)
Noo, nie stary grat :D Porządne to no przynajmniej na rok 2013, teraz za 400zł chodzą ponoć, a kiedyś coś koło 2 tysięcy.