Siadam na łóżku wyrwany ze snu dźwiękiem dzwoniącego telefonu. Jeszcze w pół śnie szukam przycisku odbierz. Odrzucam wszystkie sprawy na bok, bo to jest w tym momencie dla mnie najważniejsze.
Jedyne co mogę, to po prostu być. Nie stać mnie na zbyt wiele, nie mogę dać nic po za tym. Tyle niektórym wystarcza, mi również tylko tyle potrzeba do szczęścia.
Żeby ktoś był. Żebym mógł czuć jego obecność, chociaż dzieliłyby Nas kilometry.
Gdy zostaje sam rzeczywistość zaczyna falować, przycichać i przycinać się niczym stacje radiowe w technologii DAB z oddalonego o wiele kilometrów nadajnika.
Chciałem Wam czytelnikom przekazać jedną mądrą rzecz, którą staram się przekazywać teraz każdemu.
Jeśli macie bliskie dla Was osoby, starajcie się spędzać z nimi maksymalną ilość czasu. Tyle, ile się da.
Nawet po prostu przy nich być, bo bywa różnie.
Nikt nie wie, ile ma czasu, bo to wszystko jest bardzo kruche. Trzeba więc wykorzystać go najlepiej, jak to tylko możliwe.
Dlatego gdy dzwoni do mnie bliska osoba, rzucam wszystkim innym, to dlatego czasem rozłączam drugą rozmowę i wyłączam wszystko inne. Chcę zbierać te wszystkie miłe chwile i w tedy nie chcę, by ktokolwiek z zewnątrz mi przeszkadzał.
Przyjaciele są najważniejsi, bo to dzięki nim możemy się trzymać. To oni dają nam oparcie gdy nie możemy go nigdzie znaleźć, możemy im zaufać. Nie nastawiajmy się jednak tylko na zyski, sami musimy być również dla nich.
Bezgraniczny spokój…
W okół panuje cisza, wszyscy już śpią i jedynie ja leżę z klawiaturą obok pisząc ten wpis.
Cisza, lecz nie do końca. Słyszę stream zostawiony mi wczesniej.
Słyszę, że ktoś spokojnie śpi. Uspokaja mnie to, daje odczucie, że nic się nie może stać.
Sam chętnie bym zasnął, ale chcę jeszcze trochę posłuchać, jeszcze chwilę.
Cieszę się tym spokojem. Jest tak jak kiedyś.
Wszystko, czego sie obawiam jest teraz odległe. Gdy mogę tak sobie słuchać lub rozmawiać, jestem bardzo stabilny.
Ten stream mnie uspokaja, tak jak większość rozmów. W tedy uśmiecham się i jestem radosny. Rozmowy dają mi szczęście. Szczęście daje mi to, że mogę tu być i jak dawniej zwyczajnie rozmawiać od, tak po prostu.
Mogę pisać, czytać lub programować, teraz łatwiej mi to przychodzi.
Może nie wszyscy to zrozumieją. Jest mi miło i spokojnie tak jak dawniej. Wiem, że gdy będę potrzebował, mam do kogo zadzwonić.
Dziękuję. :)
W tle nadal stream, dobranoc… :)
Ja wewnątrz czyli kilka refleksji i moje postrzeganie świata.
Witajcie.
Trochę mnie nie było, ale nie miałem weny ani powodów do pisania.
Wpis trochę długi, ale myślę, że warty przeczytania. Może ktoś z was zauważy w tym coś sensownego, wyciągnie jakieś wnioski czy zastanowi się chwilę nad wszystkim co się w okół niego dzieje? Jeśli macie jakieś uwagi czy opinie, piszcie. Nawet zwykłe 3 słowa coś znaczą przynajmniej dla mnie.
Ludzie się zmieniają. Z dobrych na złych, ze złych na dobrych, z dobrych na lepszych, średnich lub jeszcze innych.
Każdy potrafi się zmienić, zniknąć, nie przypominać siebie, zawiesić wszystkie sprawy i powrócić bez żadnych wyjaśnień.
Jesteśmy tylko ludźmi, tu niestety nie ma zerojedynkowego świata gdzie coś równa się jedynie true or false, tu, wszystko może równać się nawet ąść lub 3 +1 równać się 20.
Prawo to zbiór regół, których trzeba przestrzegać lecz nie zawsze jest to możliwe, każdy popełnia czasem małe błędy.
Nie pamiętam jakim słowem 3 miesiące temu określałem świat. Nie pamiętam tego, co było 3 miesiące temu… Pamiętam tylko, że było dobrze.
Zmieniłem sie jak każdy, nastąpił regres, wiem o tym lecz mimo tego brnę w to dalej próbując się wciąż z tego wyrwać.
Wracam do domu, jem obiad, ogarniam wszystko co trzeba, sprawdzam powiadomienia i siadam przed komputerem.
Chwilę po zalogowaniu wchodzę do folderu z muzyką, wyłączam telefony i wszystko co się da puszczając ciężkie techno lub rocka, okazyjnie rap lub same podkłady, gdy mam chęć na refleksje i pisanie tekstów.
Gdy mi przejdzie wracam do zwyczajności.
Obecnie jestem chory, siedzę z klawiaturą na kolanach i wspominam dobre dni.
Jeśli ktoś chce mówić, żebym przestał się użalać bo ma większe problemy lub inni je mają zawsze odpowiadam mu w ten sam sposób:
Dla jednego problem innej osoby może być mały, bo przeżył coś gorszego lub z innych powodów, a dla owej innej osoby problem może być wielki lub nie do przeskoczenia.
Nigdy nie patrzmy na ludzi z góry wrzucając ich wszystkich do jednego worka.
Jesteśmy tylko częścią systemu, całej dużej struktury. Nigdy nie zastanawiasz się zapewne, dlaczego robisz niektóre rzeczy. Odpowiem Ci czemu:
Od urodzenia wpajane nam są pewne wartości, praktyki, zachowania i tak przez pokolenia. Gdybym po urodzeniu został wysłany na bezludną wyspę umiejąc już sobie radzić i wrócił bym po kilku lub kilkunastu latach do kraju odstawał bym od innych, nie rozumiał bym waszych zachowań.
Wasza argumentacja też jest często ciekawa, nie chodzi mi o wielce sensowne argumenty, raczej o to, jak się one pojawiają, przytoczę kilka przykładów z którymi się spotkałem:
Przede wszystkim, najczęstrzym argumentem dziś stosowanym są 2 słowa: "Bo tak." Zastanawiam się, co może znaczyć bo tak? Oznacza to zazwyczaj, że osoba, nie ma nic czym mogła by poprzeć swoją decyzję.
Kolejnym częstym, jest wiek, ale dla mnie to zwykłe cyferki, bo czasem młodsi ludzie mogą mieć większe doświadczenie lub być bardziej obeznani czy ogarnięci w jakimś temacie niż ktoś starszy.
Po za tymi argumentami są jeszcze wymijające odpowiedzi na pytania lub udawanie, że się ich nie widziało. To bez sensu, należy się zdecydować na jedną konkretną rzecz a nie "uciekać na boki".
Do kolejnych ciekawych zalicza się także "Bo inni tak robią". Ludzie są wciśnięci w masę innych, w wielki
bezład, który sam się napędza. Na przykładzie, w szkole wiele osób miało tzw Spinnery czy jak to się tam nazywa. Ja nie miałem. Dlaczego? Bo uważałem to za zbędne i nie wnoszące raczej nic. Działa tutaj często nasza psychika i chcemy mieć coś bo inni mają chociaż właściwie nam się to nie przyda.
Niezbyt chce mi się wierzyć, że Spinnery odstresowują, lecz tak jest. Jak to się dzieje? Podejżewam, że to autosugestia, skoro tak mówią i innym pomaga, to mi także musi.
Ludzie zarzucają mi, że z nimi nie rozmawiam, że mam własny świat. Tak, mam własny świat i chcę, by tak pozostało. Nie pozwolę, by ktoś usilnie prubował zmienić moje przekonania czym odwrócił by mój świat o 180 stopni.
Niektórzy uważają, że jestem dziwny, wyoutowany, starający się odciąć się od całego otaczającego mnie świata.
Wasze przekonania są słuszne. Ciężko ze mną wytrzymać jak i zrozumieć moje niektóre akcje. Da sie je jednak zrozumieć, gdy ktoś usiądzie w spokoju i przez kilka miesięcy uda mu się nawiązać bliższy kontakt, otworzyć mnie na siebie, zaprzyjaźnić się.
Nie jest to łatwe. Otwieram się w pełni tylko na tych, w których zauważę bezgraniczne dobro a w mniejszej części na osoby u których nie jestem w stanie w pełni stwierdzić ich dobroci.
Kilka osób mówiło już, że mnie nie zostawi, że zawsze wszystko będzie OK, że nie znikną i nie zamkną
się na mnie a jednak to czynią, czynili i czynić będą. Wiem, że znów za jakiś czas zostanę sam, bo zawsze tak było.
Nie wierzę już prawie w ogóle w to, że ktoś będzie przy mnie mimo wszystko. Takie rzeczy się nigdy nie zdażyły.
Nie znoszę kłamania i ukrywania faktów związanych ze mną i drażni mnie także udawanie, że wszystko jest dobrze.
Polecam Wam, abyście zawsze, jaka kolwiek miała by nie być, mówili prawdę. Lepsza jest smutna, ciężka prawda, niż kłamstwo, przynajmniej dla mnie.
Nigdy nie niszczcie wspomnień po kimś, kogo już dla Was nie ma. Ważne są, i mimo, że czasem przeglądając
je chce nam się załamać czy płakać, warto je mieć, bo przecież kiedyś było dobrze…
Cześć. Dobranoc, bo późno już.