Czy oni kiedys skończą?
TEN komputer, czyli domyślność Microsoftu.
Z cyklu Pixelowe nocne rozkminy świata:
W Windowsie 8.1 oraz Windowsie 10, w tym drugim dopiero po zmianie pewnych ustawień, widzimy ikonkę "Ten komputer".
Ciekawe czy jest jakiś tamten komputer, że go tak nazwali lub sam Komputer, jak w Win7 co było lepszą nazwą lub mój komputer, jak w Win XP.
Nazwa "Komputer" w 7 była chyba najsensowniejszą z tych trzech. Bo skoro w Win 8, 8.1 i 10 jest "TEN", (Taaak, wiem, podkreślam to kolejny raz) "komputer", to na jakiej podstawie Microsoft go tak nazwał?
Skoro jest Ten, to gdzie jest tamten?
Zróbcie z tym coś:
Drogi Microsofcie, mam dla Was propozycję:
Skoro nazwaliście ikonkę "Ten komputer", do zestawu z Windowsem 8.1 lub Windowsem 10 powinniście dołączać drugi Pecet, w którym ikonka powinna nazywać sie "Tamten komputer", lub wydać po trzy wersje każdego z systemów.
Ahhh, jak by to ładnie brzmiało.
"Windows 10 For Ten komputer", "Windows 10 for Tamten komputer", "Windows 10 for Ten and Tamten komputer lub Windows 10 for 2 computers". :)
Czy to nie dobry chwyt marketingowy?
W dzisiejszych czasach marketing jest bardzo rozwinięty, prosty użytkownik często nie wie, że niektóre opinie w internecie są wykupione lub da się go bardzo łatwo podejść.
To co? Nowa kampania reklamowa?
Moja propozycja na spot reklamowy:
Dwuch ludzi spotyka się w domu. Przed nimi dwa tak samo wyglądające komputery, pierwszy pyta drugiego:
"Jak je rozróżniasz?"
"Nie mam z tym najmniejszego problemu!" Odpowiada drugi.
"Ja niestety mam, moje laptopy mi się mieszają i nigdy nie wiem, który ma słabiej działającą kartę sieciową."
"Zrób jak ja", odpowiada pierwszy. "Bądź mądrzejszy od innych i rozwiąż problem kupując nowe wersje systemu operacyjnego Windows."
Na ekranie to co se wymyślicie a w tle głos lektora czytający niniejszy tekst:
"Od dziś możesz cieszyć się nową wersją naszego systemu operacyjnego.
System przeznaczony dla twoich dwuch komputerów. Zakup wersję dla Tego oraz Tamtego komputera, nie może mu być przecież samotnie smutno.
Nasza nowa wersja systemu, umożliwi Ci szybkie rozpoznanie, który jest tym, a który tamtym, gdy wrócisz do domu po imprezie i nie rozpoznasz go po wyglądzie, rozpoznasz go po nazwie ikony!
Prawda, że innowacyjne? To co, może się skusisz?
W planach mamy także wersję for Ten laptop, tamten laptop, jeszcze inny laptop, ten netbook, ta lodówka, ten trawnik oraz wiele więcej!"
OK, wróćmy może do przewodniego tematu:
W Windowsie XP owa ikona nazwana była "Mój komputer". Wszystko OK, do czasu aż okaże się, że dany komputer nie jest nasz, bo znajduje sie on w czyimś domu, bibliotece, kawiarence internetowej, (w tamtym czasie jeszcze chyba były), pracowni informatycznej czy innym miejscu.
Chyba, że MS postanowił dać użytkownikom nie mającym własnego komputera tą radość, że chociaż przez chwile go mają, że to chwilowo ich własny komputer.
Co jednak, gdy zamiast komputera był to np laptop? W tedy ikona powinna nazywać sie "Mój laptop", chyba że znów polityka Microsoftu brzmiała.
"Ehhh, ma tylko laptopa, ale niech chociaż ma od Nas ten skrawek nadziei, że będzie posiadać komputer." Lub
"Ehh, nie posiada komputera, ma tylko laptopa, ale niech odczówa chociaż radość, że ikona mówi coś innego."
Tekst ułożył bym lepiej, gdybym był wyspany, i byłby to dzień, a nie noc i kilka minut po godzinie czwartej.
Z uwagi na sennosć, mogłem zrobić kilka błędów, za które Was przepraszam. ;)
Tak prosta, bezsensowna sprawa, a można o niej napisać wpis. Taka sprawa, a może pobudzić naszą wyobraźnię, tyle można rozkminiać na jej temat. :)
Kiedy zrodził sie zalążek na rozkminę? Przy pisaniu wpisu o Windowsie 10 i wspomnieniu o ikonie "TEN", bo nie "TAMTEN" komputer.
Dobranoc, teraz już chyba na prawdę idę spać.
Gdzie się podziały tamte ikonki niezapomniane? Kot poznaje Windows10, część druga.
Witajcie tą nocną porą.
Aktualizuję sobie WordPressa, a właściwie on sam to robi i wyświetla piękny komunikat "Maintenance", oby tylko mu tak nie zostało, bo to zwykły darmowy hosting i stwierdziłem, że czas coś skrobnąć.
Po instalacji:
Przeniosłem stacjonarkę do swojego pokoju, bo instalowałem system przy podłączonym do niej przez VGA telewizorze. Nie wiem jak oni to zrobili, ale jakoś zrobili więc ekran był w razie problemów.
Wpisałem mu ustalone hasło i zainstalowałem kilka najpotrzebniejszych programów takich jak np NVDA czy Elten.
Odsłuchałem sobie na nim meczu z radia po Aux i go wyłączyłem.
Następnej nocy pomyślałem: "Go to your Win10 and open to nowe doznania."
Odpaliłem go sobie i postanowiłem wejść w znany w Win8.1 Ten komputer i…
"Gdzie się podziały tamte ikonki niezapomniane?"
Jakieś najczęściej używane drewniaki, ostatnio miauczące pliki i tego typu rzeczy. Where is mój dysk?
Okazało się, że muszę zmienić w opcjach plików, (Dziękuję Wam dobrzy pomocni ludzie), dawniej nazywanych opcjami exploratora, (po co to zmieniać ja tego nie wiem ale Mikro miękcy tam to pewnie wiedzieli skoro zrobili), na widok ten komputer zamiast to drugie coś czego nazwy nie pamiętam. Nie była na pewno tak osobista jak "TEN", bo nie tamten komputer.
Dygresja: Nie wiem nawet jak się odmienia miękki! Mięccy, miękcy, mięcy? Język Polsky are harrd.
Udało się, to opanowałem.
Postanowiłem sobie wejść ponownie w ustawienia dźwięku (Już raz tam byłem ale wszedłem w inny sposób żeby mieć te stare).
Wszedłem w obszar powiadomień i znalazłem ikonkę odpowiadającą za dźwięk. Nacisnąłem kontekst menu i? Tak jak poprzednim razem nie miałem opcji z Win 7 i 8.1 dot odtwarzania i nagrywania tylko jakieś inaczej nazywające sie coś.
Nie ma powodów do dziwienia się, magicznie by się tam nie pojawiły.
Po wybraniu opcji "Dźwięki", możemy zobaczyć stary, dobry panel ustawień ale po wybraniu drugiej opcji?
Ustawienia, czyli nowy panel sterowania. Znów dygresja:
(Microsoft chyba nie może się zdecydować czego chce. Część opcji w Panelu sterowania, część w nowych ustawieniach? Jak przerzucać to albo przerzucać wszystko albo nie przerzucać nic.)
Widzę nowe ustawienia, na liście ekran i inne opcje. Ulinuxić chcecie tego Windowsa czy jak? Przecież tak jest w Linuxie!
Niezrażony naciskam Tab i widzę że mimo tego, że kursor automatycznie ustawił się na opcji ekran, jestem w opcjach dźwięku. Hurrrrrraaaaa aaaa aaaaaa! Czytnik sobie tylko źle powiedział. ;)
Znalazłem właściwości urządzenia, (błąd ortograficzny pewnie robię bo nigdy nie wiem jak to napisać).
Otworzyły się. Byłem już przygotowany na jakiś nowy super design maded by wood incorporated, a tu uwaga…
Moje stare poczciwe właściwości ze starszych Windowsów! :) Tylko po co oprawiać ustawienia w nowy cięższy wygląd?
Stare były prostrze, klikałem w to czego było mi trzeba i miałem tylko jedno okienko.
Zmęczony nowoczesnym designem oraz całym minionym dniem wyłączyłem komputer i wróciłem do 8.1, aby zakończyć dzień już nawet nie pamiętam w jaki sposób.
Teraz także idę najprawdopodobniej spać, tak więc do następnego razu;
Merrrdajcie!
KOT.
Dokonałem tej zbrodni. Kot poznaję Windows10, Część pierwsza.
Witajcie.
Dawno typowo komputerowo nie było, tak więc nadszedł czas wrócić do tego tematu.
W komputerze stacjonarnym wymieniłem dysk na 500GB bo z 160, który tam był był jakiś problem.
Od zawsze wszędzie gdzie mogłem instalowałem Windowsa 7 , lecz pomyślałem, że tu chyba nie będzie tak samo.
Od najmłodszych lat robiłem dziwne eksperymenty, czasem nawet takie o których nikt normalny by nie pomyślał, ale nie będę ich opisywać.
Postanowiłem więc po zakupie dysków przeprowadzić kolejny, i na pewno nie ostatni w swoim życiu, bo pewne jeszcze przede mną ;).
Ten jednak jest pierwszym komputerowym.Udało mi się zainstalować Win10 praktycznie bez pomocy osób widzących, za co system dostaje plus, lecz w pewnym momencie w instalatorze utknąłem i potrzebna była mi pomoc kogoś widzącego. Inna sprawa, ze po wymaganym restarcie Narrator mnie nie przywitał i znów musiałem kliknąć Win+ctrl+enter.
Microsoft mógłby dodać opcję wykrywania czy wcześniej narrator był włączony. Po wymaganym restarcie i przejściu do ostatniej fazy instalacji powinien go uruchomić, ponieważ nie wiemy w tedy, czy restart już się wykonał, albo mogli by dodać chociaż jakiś sygnał dźwiękowy.
Mimo wszystko cieszy mnie, że o Nas pomyśleli.
Sposób wykonania nie jest perfekcyjny ale ważne, że instalacja jest jakoś udźwiękowiona, lecz Czego bym nie mówił o Linuxie, to faktem jest że instalacja pingwina wygląda pod tym kontem lepiej.
Kolejna rzecz w instalatorze, której koncept mógł być dobry, ale został zmarnowany to 3 pomocnicze pytania do hasła. Nie każdy chce je mieć, więc przycisk pomiń byłby mile widziany oraz niektórzy, tak jak ja chcą dodać sobie własne np "Ile centymetrów ma ogon twojego kota?" a takiej możliwości sie im nie daje.
Oczywiście ograniczyłem bardzo wysyłanie danych.
Ostatnia rzecz, do której mogę się przyczepić, to dodawanie drugiego układu klawiatury:
Wybrałem sobie Białoróski i gdzie tu przycisk dalej? Nika-gda, było tylko jakieś dodaj układ a to wcisnąłem wcześniej więc nie ogarniam. Jeśli to było owo "Dalej", to źle panowie z mikromiękkiej firmy pomyśleli, bo skoro w prawie całym instalatorze jest "Dalej", to tutaj także powinno tak być, bo ich "Dodaj układ klawiatury" w dodatku nazywający się tak jak wcześniej wciśnięty przycisk jest mylący.
Do starej karty sieciowej oczywiście sterowników samo nie znalazło i musiałem podpinać tą na USB, ale to nie domena dziesiątki, taki jest niestety chyba każdy Windows.
Włączył się. Zalogowałem się, szybki config podstawowych ustawień Narratora, które znałem naszczęście z Win8.1 i odpalamy cód techniki zwany Edge oczywiście żeby pobrać sobie Chrome.
Dalsze przygody opisane będą w innej bajce pt "O Windowsie, który był inną koleją", czyli czymś nowym dla nieświadomego użytkownika. Mam jeszcze chyba 30 dni triala, nie wiem ile on trwa, więc zapewne tylko przez tyle czasu pojawiać się będą kolejne opisy doznań dot. tego systemu, a później zapewne sie zdowngraduję do umiłowanego Windowsa 7.
Merrrdajcie! Do następnego wpisu. :)
Brawo ja, i mój złom! Czyli dorabiam sobie antenę do karty sieciowej.
Rodzina zawsze była sceptycznie nastawiona a nawet przeciwna mojemu podejściu do sprzętu.
Gdy coś się psuło, nie kazałem wyrzucać. Tym sposobem mam dużo zepsutych, często nawet fragmentarycznych urządzeń, bo spadło, bo się ułamało, bo coś innego.
Zbierałem tak do 2014, ale do teraz nie kazałem wyrzucać mojej kolekcji.
Zawsze padały pytania i zdania typu: "A po co Ci to? Nie przyda się już, bo jest zepsute, tylko miejsce zajmujesz." etc.
Zawsze w domu próbowaliśmy naprawiać wszystko samodzielnie. Coś sie zepsuło, to po znalezieniu usterki lutowanie, coś się ułamało, poszukiwanie elementu zastępczego, bo po co płacić za sprzęt, który się ma, który wystarczy naprawić?
W mojej stacjonarce nie było karty WiFi. Załatwiłem od kogoś, lecz niestety nie miała anteny i sygnał był bardzo niestabilny.
Zamiast poczekać postanowiłem wykorzystać zebrane przedmioty.
Bolec na antenę wystawał ze stacjonarki, więc mogłem dorobić jakiś drucik.
Karta w niej włożona jest między dwie przedziałki, takie, do wkładania podzespołów.
Postanowiłem wykorzystać antenę, którą da się odkręcić od innej karty, lecz nie pasowała, wejście zbyt duże.
Chciałem ją przykleić, ale niezbyt mi to wychodziło, ponieważ nie miałem o co zaczepić taśmy, antena była przecież mała i okrągła.
Drucika żadnego nie miałem.
Wziąłem więc z moich zbiorów obudowę po starym telefonie, która mogła mi słóżyć za łącznik. W jedno miejsce na klawisz antena, w drugie bolec, ale była zbyt długa, żeby się zmiescić, a łamać nie będę, bo może kiedyś się przyda gdy jakaś nokia się rozwali.
Wpadłem na pomysł nałożenia wejścia 3,5 MM na bolec antenowy. Trzymało się całkiem dobrze, ale i tak luźno. Po za tym karty dźwiękowej, która działa nie będę marnować.
Przypomniałem sobie, że w moich zbiorach mam kartę dźwiękową za kilka złoty, w której kiedyś przy remoncie ułamano przypadkowo USB.
To do dzieła!
Karta ta, była bez obudowy, bo użyłem jej do innej działającej karty, której obudowa się kiedyś rozwaliła.
Elektryka prąd nie tyka, ale ja ani elektrykiem, ani doświadczonym.
Okleiłem fragment płytki, przez który przepływa prąd i poszedłem szukać taśmy dwustronnej, bo zwykłą nie mogłem.
Siostra miała, więc się podzieliła.
OK. Co dalej? Okleiłem z tyłu płytkę, aby przykleić ją do lewej przegródki. Coś się trzymać nie chciała.
Wziąłem więc więcej taśmy i grubiej okleiłem płytkę dodając także warstwę z drugiej strony.
Po małych manewrach udało się ją przykleić.
Soft net, siła sygnału dostateczna, a teraz siła sygnału znakomita.
Brawo ja, i mój złom! xD
Prezentacja Brzmienia, czyli Equalizer i radio w Sencorze 30.04.2018
Słońce…
Słońce było za mgłą, dopiero pojawiało się na niebie.
W pewnym momencie wzeszło, lecz było wciąż przykryte chmurami.
Nadszedł czas, gdy chmury zostały rozwiane a ono zaczęło w pełni świecić. On stał i patrzył się w niebo, patrzył się w słońce z nieziemską radością, z taką, jakiej wcześniej nie znał, poczuł sie lepiej.
"Dziękuję, że słońce potrafi świecić." Powiedział i uśmiechnął się tak, jak nie uśmiechał się od dawna.
I od teraz słońce świeciło dla niego już wiecznie.