Notka:
#Tenwieczór przejdzie do historii.#
Przejdzie on do historii moich straconych nerwów.
Na samym początku mój nowy (Stary) deck kasetowy, stwierdził, że zostanie czajnikiem.
Tak, dobrze czytacie. Czajnikiem cholera, a właściwie to jego częścią. Chciałem ja sobie coś nagrać, no i niby się nagrywa, muzyka grzmi w słuchawkach, że aż miło, ale przedziera mi się przez nie (mimo tego, że są zamknięte) jakiś pisk.
Zdjąłem więc je i słyszę dźwięk o częstotliwości gwizdka z czajnika, gdzie żadnej wody nie gotowałem (Bo po co), a drzwi zamknięte.
Tymbardziej, że słyszę owy dźwięk prosto przed sobą z taką głośnością, że niesie się zapewne po całym domu a moja głowa mówi "wyłączcie to, bo wybuchnę!".
Deck! Naciskam chaotycznie wszystkie możliwe przyciski aż w końcu znajduję upragniony wyłącznik. Pisk znika zwalniając i cichnąc w dokładnie taki sam sposób, jak gwizdek z naszego domowego czajnika.
Jestem uratowany ale serce bije mi jak RWM time signal na 10000khz. Sięgam po telefon i dzwonię wiadomo gdzie, by się uspokoić słysząc TEN głos.
Jest dobrze, robię się bardzo zmęczony, przez chwilowe zdenerwowanie.
Kładę się, ale nie mogę spać, więc przeglądam sobie z nudów Allegro i zamawiam kolejne rzeczy pierwszej potrzeby wiecie, must have (Kasety magnetofonowe o różnych długościach) (Cholera znowu) poczym na opłaceniu zamówienia zchodzi mi z 5 minut,gdyż mój czcigodny komputer stwierdza, że chce się ze mną bawićw spóźniony pociąg naszej kolei, co to nigdzie się ociężały nie spieszy i tydym, tydym, tydym, wlecze się po torach.
Stwierdziłem więc, że po kilku dniach należy mu się w takim razie restart. No i tutaj znowu.
Czekam sobie około 20 minut i nic się nie dzieje.
"Aktualizuje się cholernik" myślę, ale gdyby tak było, to przecież syntezator powtarzał by jak gramofon sekfencję na zaciętej płycie
"Przygotowywanie aktualizacji proszę czekać" mając cierpliwość ze stali że jeszcze mnie nie rozwaliłeś młotkiem albo nie zmieniłeś na Linuxa.
Nic, poszedłem robić coś innego. Przesłuchałem sobie w tle połowę playlisty, poczym wróciłem. Nadal cisza.
Myślę: "Dysk pada, albo szlak trafił Windowsa, bo w końcu to 10 i nie wiem czemu dałem się na to namówić".
Reset laptopa w końcu pomógł.
Windows wystartował i przywitał mnie pięknym okienkiem
Konto microsoft, instalacja (ple ple), zakończ (ple ple ple) abyś mógł bezpiecznie przeklinać na naszą firmę ple ple pfff.
Ja, buntownik z natury, nie będę się wam logował bo macie takie widzimisię, pierniczyć system i to w tym przypadku dokładnie SYSTEM Win10.
Windows+R oczywiście nie działało, chociaż kiedyś mogłem obejść to w ten sposób.
Cwani tacy nie są jak by chcieli, bo wkońcu manager zadań z ekranu logowania odpalić pozwolili, ale co z tego, gdy nasz ulubiony, screen albo scream (Jak mnie denerwuje) reader się magicznie zawiesza na oknie Taskmgr.
Fajnie, wylogowałem się i zalogowałem ponownie, i jak na chwilę obecną udało mi się napisać ten wpis, więc chyba się ich pozbyłem. Znając moje dzisiejsze szczęście, to wpis też szlak jasny trafi.
To jest właśnie Wasze NVDA. Co jebło w decku?
Nie mam pojęcia, stworzyłem temat na Elektrodzie. Elektronikiem niestety nie jestem.
Nie wasze, bo nie moje NVDA, korzystam z tego, z czego umiem.
@nuno69 To jest generalnie ciekawy proces, który występuje u wielu ludzi, nie tylko u Ciebie oczywiście, ale pokażę na Twoim przykładzie.
Jak ZDSR ma z czymś problem, nie obsługuje Gecko albo się wiesza, to to jest do naprawienia i na pewno w wersji x będzie załatane.
Ale jak problem ma NVDA…
Obsługa Gecko wynika z zerowego użycia FF w Chinach, a ekranu logowania Windowsa używa chyba każdy? :O.
Ostatnia dobra wersja NVDA to bodaj 2017.3, potem juz tylko regres…
I tam, każdy używa tego, czego używa i nie ma się co spierać.
Akurat Daszek tego nie robi, ale są ludzie którzy wszędzie piszą, jaki to JFW/ZDSR/Narrator/SuperNova/CoKolwiekInnego jest okropne a NVDA jest jedyne słuszne. Stąd wynika moje zachowanie. U Jawsowców tego zachowania nie obseruję.
Brak edycji komentarzy mnie zabije:
Popatrzcie sobie na każdy dowolny wątek o JAWSIE na jakimś audiogames czy innym forum dla ślepych i zrozumiecie, o co mi chodzi. Tak jakby NVAccess było w pełni czystym korpo, okradając ludzi na certyfikatach.
Jakich certyfikatach
https://certification.nvaccess.org/
Dash i po co było tworzyć temat na elektrodzie? Wystarczyło się wsłuchać w ten pisk. Najprawdopodobniej zerwał ci się, lub spadł i wkręcił się w wirnik silnika pasek klinowy napędzający mechanizm w decku. wymiana paska, lub jego ponowne nałożenie na koło zamachowe rozwiązało by problem robota na 15 minut w zależności od skomplikowania rozkręcenia decka i dostania się do silnika i mechanizmu.
Podałem ci dwie możliwości i nie bez powodu napisałem, że trzeba było się wsłuchać w pisk, bo inny jest kiedy pasek się wkręci w wirnik i inny jest jak pasek tylko spadnie z koła.
Ja się niestety na elektronice w ogóle nie znam, więc nic nie dałbym rady wydedukować.
Tylko że przez kilkanaście sekund do kilku minut jest spokój a po tym czasie pisk powraca.
To fulllogic, gdyby paski spadły to magnetofon by nawet nie wstał.
Tak… Tamta noc zdecydowanie nie należała do przyjemnych.
I nie trafił! Jest!
:)