Instalacja linuxa Part 1!

Witajcie!
Na początek może warto zacząć od początku? Masło maślane…
OK.
Na początek może warto przybliżyć mój zamiar na 2017 rok i to co od zawsze chciałem zrobić.
Wchodząc na serwer team talka zazwyczaj mogłem spotkać tam kogoś na linuxie.
Pytałem ich o naprawdę czasem dziwne rzeczy dotyczące tego systemu.
Pewnego dnia… (wieeem brzmi jak bym zaczynał pisać książkę chociaż talentu literackiego nie posiadam w żadnym stopniu, takie jest moje zdanie.)
Pewnego dnia w ciągu lata postanowiłem na serio spróbować swoich sił w tzw. Linuxiarstwie. Czym się to w tamtym czasie skończyło wszyscy na team talku wiedzą. Pobrałem obraz Sonara, jak to ktoś ostatnio pięknie określił urwałem trochę miejsca od partycji na Lenovo, czyli w tamtej chwili jedynym laptopie, który mógł spełniać jakiekolwiek zastosowanie do instalowania jakiegokolwiek innego systemu, wypaliłem ISO na pendrive i… na tym tak naprawdę się skończyło, ponieważ nie dawałem sobie rady z wejściem do drewnianego Biosa czy UFI i wszystko spełzło na niczym.
W grudniu otrzymałem naprawionego z naprawdę wieloma wymienionymi częściami swojego starego Della mającego po edycji 4gb pamięci ram oraz 160gb pamięci na dysku miękkim lub twardym.
Powiedziałem w tedy na team talku: "Dajcie mi na FTP obraz ISO, mam laptopa to będę instalował linuxa! I znów skończyło się tylko i wyłącznie na miauczeniu, bo na laptopie zainstalowany był już windows7.
Mówiłem w tedy: "Dobra, będę mieć nowy dysk do niego, bo ten jest za mały, to się w tedy zrobi."
Minął grudzień, minął styczeń a dysku jak nie było tak nie ma. Zapewne pomyślicie teraz, końcówka wpisu będzie taka, nie zainstalował i tyle. Ale przecież tweety z klienta Corebird twierdzą inaczej! :)
Do końca, to temu wpisowi jeszcze daleko. Dawno się tak nie rozpisałem, ciekawe czy ktoś to w ogóle czytać będzie.
Od rana 31 stycznia jakoś przy luźnej rozmowie na jedynym słusznym komunikatorze, nazwy już powtarzać nie muszę :D, wyszedł pomysł, żebym spróbował jednak zainstalować Linuxa.
No to ciach, wypalamy obraz na płytę, skończyło się zgrzytaniem nie działającego napędu w dellu.
No dobra, pendrive, tylko gdzie on jest?
Bezowocne poszukiwania nie przyniosły skutku.
Godzina 21:00, gdzie ja teraz kupię pendrive?
Mamie udało się gdzieś kupić. Kolejnym problemem było wysunięcie, jak to zrobić bo nie ma tutaj nic, co by na to pozwoliło?
Znalazłem w końcu sposób na wysunięcie portu USB.
Lenovo, Rufus, grudniowe ISO, dell, pendrive, f12 i za pierwszym razem udało mi się wejść do boot menu! Myślałem że sukces.
Pierwsza instalacja: "Ej ale czemu to nie działa? Co się stanęło?"
"Gdzie jest dźwięk?" Nie było dźwięku ponieważ karta dźwiękowa w tym laptopie nie istnieje, znaczy istnieje lecz nie działa, czyli w sumie na jedno wychodzi.
Drugi raz podejmujemy próbę instalacji! Dźwięk has exist in drugas kartas dźwiękowas. "Ej? Gdzie jest internet? Sprawdź w wi-fi. Ale tu nic nie ma! No, nie wykrywa, pewnie gdzieś wyłączona jest karta. Gdzie? W Windowsie mogłem wyłączyć przez f2, może o to chodzi? Nie, bo to tylko wyłączyło by w Windowsie. Dobra, nie ma neta, trudno, twarrrrrde!"
Mniej więcej powstał taki dialog.
Po klikaniu dalej, wyborze partycji ntfs3 aby nie zgnieść Windowsa udało się w końcu zainstalować ten system.
Part 2 w najbliższym czasie!
Do zobaczenia na forum lub usłyszenia na jakichś komunikatorach!

5 odpowiedzi na “Instalacja linuxa Part 1!”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink