Gratulacje dla pewnej sieci!

Witajcie!
Znów przyszedłem sobie tutaj pozawodzić i porzalić się na kolejną rzecz! Wykorzystuję chyba tego bloga jako miejsce zarzaleń i wyrzywania się
na klawiaturze, ale przynajmniej mam o czym pisać. :D Siedzę na mobilnym internecie, a dlaczego? Czytajcie a otworzę wam informację co się takiego znów stało.
Gratulacje dla szanownego UPC! Około godziny 13 wywaliło mi net, reset routera, wejście na strone routera, Połączenie z internetem: Odmowa.
Po krótkim researchu dowiaduję się, że cały blok jak nie dalej nie ma internetu. Po prostu pięknie. A jeżeli u nas ktoś for example pracuje na owym necie lub po prostu musi skorzystać a nie ma mobilnego lub go niezbyt zadowala to co? To sobie może! W dodatku 0 informacji o jakich kolwiek awariach w necie, nie ma nigdzie tak jak w różnych innych sieciach informacji o awariach, aby się dowiedzieć można zalogować się do moje upc ale tam raczej też nic nie będzie jak wyczytałem albo dzwonić na infolinię, tak, tak, dzwonić a numer nie odpowiada, nie dostępny! Dzwonić i zbierać z nas jeszcze kasę za informację o tym co się zepsuło, mogli by chociaż w loku gdzieś coś zawiesić, bo tak jeżeli nawet jest to planowane, ktoś kto pracuje zdalnie etc nic nie zrobi. Wrrr!
No, to do następnego wpisu!

Zmodyfikowany

Android zaczyna mnie drażnić…

Witajcie.
Gdy na święta dostałem tableta Lenovo, przez bardzo długi czas leżał i czekał na używanie, nikomu nie
chciało się jakoś go ogarnąć więc w końcu zrobiłem to sam w połowie marca.
Co drugie słowo podczas konfigóracji syntezatora, to było przekleństwo, lecz w końcu jakoś dałem sobie
radę.
Zacząłem używać go najpierw z klawiatórą pod usb jak poprzedniego, ale w końcu przekonałem się do ekranu
dotykowego. Wszystko zaczynało mi się podobać, ma wbudowane aplikacje do muzyki, przeglądania plików
nawet radio fm etc etc.
Byłem serio zajarany możliwościami tego systemu lecz do czasu.
Aplikacja twitter for android tablets nie działa jak powinna, nie ogarniam żadnej przeglądarki bo każda
którą widzę jest dla mnie dziwna,
nie wiem gdzie są całe przyciski wróć etc, nie umiem się ich nauczyć. Nauczyłem się jakoś posługiwać
klawiaturą ekranową ale i tak nie umiem pokazać jej w niektórych miejscach, kilka rzeczy jest niedostępnych,
często robią się nagłe resety.
Tego co mnie drażni w androidzie jest dużo, chociażby zasobożerne, baterjożerne aplikacje w tle!
Często ludzią posiadającym IOS zadaję serio głupie może pytania ale tak jak byłem w pełni uprzedzony
do iPhoneów tak coraz bardziej przekonują mnię do nich pewne argumenty. Planuję kiedyś potestować owe
telefony hmm… może kogoś zapytać czy mogę zobaczyć jak u niego to działa i pomyśleć co jest serio
lepsze. Ale i tak nic nie pobije zwykłej Noki nawet bez screanreadera, wpisuję nr, mam jakieś radio,
mam muzykę, dyktafon lipny jak nie wiem co ale przynajmniej chodzi tak jak bym chciał. Prosto i bezbłędnie.
Generalnie android jest średni, ios też jest jakoś tam wybrakowany więc chyba serio odpuszczę sobie niniejsze
systemy na telefonach. Ciekawe jak wygląda np taki telefon z androidem w kwestji wpisywania numerów etc,
bo na tablecie tego nie sprawdzę. :)
To już koniec gderania na nowoczesne technologie, do następnego wpisu. :D

Nie aktualizujcie!

Witajcie.
Wpis na szybko o tym co się dzieje z aplikacją team talk.
Teamtalk dla tych co nie wiedzą, to aplikacja umożliwiająca komunikację między zalogowanymi i podłączonymi
do jednego kanału użytkownikami. Można w niej tworzyć m.in kanały prywatne lub rozmawiać z ludźmi na publicznych, na publiczne serwery wchodzą różni
często nie znani nam ludzie.
Aplikacja to takie coś jak teamspeak czy mumble, wszystkie działają na podobnej zasadzie.
Ale OK, do sedna:
Najnowsza beta 5.2.2 przynosi nam złe wieści, chyba zakończę aktualizowanie owej aplikacji. Po włączeniu nasłuchiwania na sobie lub włączeniu push to talka potrafi się nagle zawiesić. Po drógie, jak
kiedyś było np kanał 0 7 z 10 poziom 1 tak teraz jest kanał 0 1 z 1 poziom 1. Przez to nie widzimy faktycznej
liczby kanałów na serwerze co jest totalnym bezsensem.
Być może nie potrzebnie się przejmuję, bo to przecierz
tylko beta, lecz ta aplikacja także zaczyna schodzić na psy jak wszystko z resztą obecnie. I tak, problem
z zawieszaniem się jest także na linuxie, ale to już od dawna, lecz teraz także chyba się wzmógł, nie
wiem jak to jest z poziomami, bo najnowszej bety nie ma jeszcze na lin, bo jest tylko set up w exe, więc
przez jakiś czas wam nie powiem, jak nawet by było raczej nie chciał bym testować nie działającej poprawnie
bety.
Tak, jestem pesymistą :).
I to tyle w kolejnym wpisie z kategorii taki tam bez sensu, dla tych co nie w temacie nie dający nic
i
na szybko :D. Uważam że do blogowania się po prostu nie nadaję, ale skoro jest możliwość posiadania bloga,
to założyłem, żeby czasem coś napisać jak kura pazórem, jak co się nasunie.

Wpis bez konkretnej nazwy, generalnie o tablecie.

Witajcie!
Nie pisałem z 2 miesiące, bo generalnie nie dzieje się u mnie nic szczegulnego a talent do pisania wierszy,
książek, śpiewania, grania na jakimś tam drewnie i blogowania etc zatraciłem już dawno.
Jak coś jest komuś nie potrzebne to się kończy :D.
Generalnie w lipcu ubiegłego roku zpełniło się moje marzenie, czyli dostałem wreszcie kota, dokładniej
Kocicę.
Mają chyba teraz koty okres godowy, więc mój dostał mówiąc w prost na głowę.
Wciąż coś spada etc, wiadomo już od razu dzięki komu.
Zacząłem także ogarniać wreszcie ledwo bo ledwo ale jednak androida.
Używałem kiedyś tableta eon prix2, który wlukł się jak windows xp na 512 ramu z włączoną przeglądarką,
więc mało co się dało zrobić.
Używałem w tedy klawiatury doczepianej.
Nie używałem go zbyt często, ponieważ było to dla mnię czymś na prawdę ciężkim.
Od świąt, leżał u mnie tablet Lenovo tab2a, 1 gb ram.
Leżał tak i leżał, nikt nie chciał go mi zbytnio skonfigórować.
Pod koniec marca, postanowiłem zmienić ten stan rzeczy, i skonfigórowałem talkbacka na języku chiszpańskim,
bo ten najbardziej dało się zrozumieć jeśli chodzi o polskie komunikaty.
Zacząłem grzebać w ustawieniach i w końcu znalazłem polski.
Teraz uczę się poruszania się po ekranie, chociaż i tak w większości używam jeszcze klawiatury, gdy nie
potrafię zrobić czegoś z ekranu.
I to tyle w tym zgniecionym wpisie bez sensu.

Instalacja linuxa Part 1!

Witajcie!
Na początek może warto zacząć od początku? Masło maślane…
OK.
Na początek może warto przybliżyć mój zamiar na 2017 rok i to co od zawsze chciałem zrobić.
Wchodząc na serwer team talka zazwyczaj mogłem spotkać tam kogoś na linuxie.
Pytałem ich o naprawdę czasem dziwne rzeczy dotyczące tego systemu.
Pewnego dnia… (wieeem brzmi jak bym zaczynał pisać książkę chociaż talentu literackiego nie posiadam w żadnym stopniu, takie jest moje zdanie.)
Pewnego dnia w ciągu lata postanowiłem na serio spróbować swoich sił w tzw. Linuxiarstwie. Czym się to w tamtym czasie skończyło wszyscy na team talku wiedzą. Pobrałem obraz Sonara, jak to ktoś ostatnio pięknie określił urwałem trochę miejsca od partycji na Lenovo, czyli w tamtej chwili jedynym laptopie, który mógł spełniać jakiekolwiek zastosowanie do instalowania jakiegokolwiek innego systemu, wypaliłem ISO na pendrive i… na tym tak naprawdę się skończyło, ponieważ nie dawałem sobie rady z wejściem do drewnianego Biosa czy UFI i wszystko spełzło na niczym.
W grudniu otrzymałem naprawionego z naprawdę wieloma wymienionymi częściami swojego starego Della mającego po edycji 4gb pamięci ram oraz 160gb pamięci na dysku miękkim lub twardym.
Powiedziałem w tedy na team talku: "Dajcie mi na FTP obraz ISO, mam laptopa to będę instalował linuxa! I znów skończyło się tylko i wyłącznie na miauczeniu, bo na laptopie zainstalowany był już windows7.
Mówiłem w tedy: "Dobra, będę mieć nowy dysk do niego, bo ten jest za mały, to się w tedy zrobi."
Minął grudzień, minął styczeń a dysku jak nie było tak nie ma. Zapewne pomyślicie teraz, końcówka wpisu będzie taka, nie zainstalował i tyle. Ale przecież tweety z klienta Corebird twierdzą inaczej! :)
Do końca, to temu wpisowi jeszcze daleko. Dawno się tak nie rozpisałem, ciekawe czy ktoś to w ogóle czytać będzie.
Od rana 31 stycznia jakoś przy luźnej rozmowie na jedynym słusznym komunikatorze, nazwy już powtarzać nie muszę :D, wyszedł pomysł, żebym spróbował jednak zainstalować Linuxa.
No to ciach, wypalamy obraz na płytę, skończyło się zgrzytaniem nie działającego napędu w dellu.
No dobra, pendrive, tylko gdzie on jest?
Bezowocne poszukiwania nie przyniosły skutku.
Godzina 21:00, gdzie ja teraz kupię pendrive?
Mamie udało się gdzieś kupić. Kolejnym problemem było wysunięcie, jak to zrobić bo nie ma tutaj nic, co by na to pozwoliło?
Znalazłem w końcu sposób na wysunięcie portu USB.
Lenovo, Rufus, grudniowe ISO, dell, pendrive, f12 i za pierwszym razem udało mi się wejść do boot menu! Myślałem że sukces.
Pierwsza instalacja: "Ej ale czemu to nie działa? Co się stanęło?"
"Gdzie jest dźwięk?" Nie było dźwięku ponieważ karta dźwiękowa w tym laptopie nie istnieje, znaczy istnieje lecz nie działa, czyli w sumie na jedno wychodzi.
Drugi raz podejmujemy próbę instalacji! Dźwięk has exist in drugas kartas dźwiękowas. "Ej? Gdzie jest internet? Sprawdź w wi-fi. Ale tu nic nie ma! No, nie wykrywa, pewnie gdzieś wyłączona jest karta. Gdzie? W Windowsie mogłem wyłączyć przez f2, może o to chodzi? Nie, bo to tylko wyłączyło by w Windowsie. Dobra, nie ma neta, trudno, twarrrrrde!"
Mniej więcej powstał taki dialog.
Po klikaniu dalej, wyborze partycji ntfs3 aby nie zgnieść Windowsa udało się w końcu zainstalować ten system.
Part 2 w najbliższym czasie!
Do zobaczenia na forum lub usłyszenia na jakichś komunikatorach!

EltenLink