Brawo ja, i mój złom! Czyli dorabiam sobie antenę do karty sieciowej.

Rodzina zawsze była sceptycznie nastawiona a nawet przeciwna mojemu podejściu do sprzętu.
Gdy coś się psuło, nie kazałem wyrzucać. Tym sposobem mam dużo zepsutych, często nawet fragmentarycznych urządzeń, bo spadło, bo się ułamało, bo coś innego.
Zbierałem tak do 2014, ale do teraz nie kazałem wyrzucać mojej kolekcji.
Zawsze padały pytania i zdania typu: "A po co Ci to? Nie przyda się już, bo jest zepsute, tylko miejsce zajmujesz." etc.
Zawsze w domu próbowaliśmy naprawiać wszystko samodzielnie. Coś sie zepsuło, to po znalezieniu usterki lutowanie, coś się ułamało, poszukiwanie elementu zastępczego, bo po co płacić za sprzęt, który się ma, który wystarczy naprawić?
W mojej stacjonarce nie było karty WiFi. Załatwiłem od kogoś, lecz niestety nie miała anteny i sygnał był bardzo niestabilny.
Zamiast poczekać postanowiłem wykorzystać zebrane przedmioty.
Bolec na antenę wystawał ze stacjonarki, więc mogłem dorobić jakiś drucik.
Karta w niej włożona jest między dwie przedziałki, takie, do wkładania podzespołów.
Postanowiłem wykorzystać antenę, którą da się odkręcić od innej karty, lecz nie pasowała, wejście zbyt duże.
Chciałem ją przykleić, ale niezbyt mi to wychodziło, ponieważ nie miałem o co zaczepić taśmy, antena była przecież mała i okrągła.
Drucika żadnego nie miałem.
Wziąłem więc z moich zbiorów obudowę po starym telefonie, która mogła mi słóżyć za łącznik. W jedno miejsce na klawisz antena, w drugie bolec, ale była zbyt długa, żeby się zmiescić, a łamać nie będę, bo może kiedyś się przyda gdy jakaś nokia się rozwali.
Wpadłem na pomysł nałożenia wejścia 3,5 MM na bolec antenowy. Trzymało się całkiem dobrze, ale i tak luźno. Po za tym karty dźwiękowej, która działa nie będę marnować.
Przypomniałem sobie, że w moich zbiorach mam kartę dźwiękową za kilka złoty, w której kiedyś przy remoncie ułamano przypadkowo USB.
To do dzieła!
Karta ta, była bez obudowy, bo użyłem jej do innej działającej karty, której obudowa się kiedyś rozwaliła.
Elektryka prąd nie tyka, ale ja ani elektrykiem, ani doświadczonym.
Okleiłem fragment płytki, przez który przepływa prąd i poszedłem szukać taśmy dwustronnej, bo zwykłą nie mogłem.
Siostra miała, więc się podzieliła.
OK. Co dalej? Okleiłem z tyłu płytkę, aby przykleić ją do lewej przegródki. Coś się trzymać nie chciała.
Wziąłem więc więcej taśmy i grubiej okleiłem płytkę dodając także warstwę z drugiej strony.
Po małych manewrach udało się ją przykleić.
Soft net, siła sygnału dostateczna, a teraz siła sygnału znakomita.
Brawo ja, i mój złom! xD

14 odpowiedzi na “Brawo ja, i mój złom! Czyli dorabiam sobie antenę do karty sieciowej.”

  1. Nie mam pojęcia, jak zbudować kartę wi-fi i tak dalej, ale… z moją rodzinką byś się dogadał. Po co wyrzucać, skoro może się przydać? :D

  2. też nie lubię wywalać sprzętu, tylko taki który poprostu jest w kawałeczkach wielkości małych tabletek bo to się noie przydaje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink