Wielu wrzuca na blogi zabawne życiowe historie, a ja właśnie porządkuję dysk i znalazłem gdzieś spisaną przed laty jedną z takich właśnie, kiedy to jeszcze mieszkałem na blokach.
Kilka lat temu po kilku piwach albo drinkach już nie pamiętam, stwierdziłem, że w sumie można by iść po flaszkę albo kolejny zapas browarów. Przy okazji wzięło mnie na głód, a hot dog czy Panini z Żabki nada się w takiej sytuacji idealnie.
No to cyk. Wychodzimy z bloku, jesteśmy w pół drogi i nagle moje zawahanie:
"Kartę wziąłem?"
Wyjmuję.
"Dobra, wziąłem."
Siostra na to dostaje nagłego totalnego napadu śmiechu. Zastanawiam się i pytam o co jej chodzi.
Okazało się, że miast karty bankowej wziąłem uwaga… Kartę Biedronki…
Do dziś najstarsi górale nie wiedzą, jak ja to zrobiłem… :D
hahahahaha
no to poszalałeś a kropki na tej karcie jakieś miałeś żeby zapłacić? bo w żabce żabsy to ten :d
hehehehehehe
Strasznie przejmujące to było, martwiłem się o ciebie, gdy to czytałem, serio.