Dzień jakiś tam… Niekoniecznie dobry, bo dziś czuję się średnio fizycznie.
Jako że dziś dzień bloga, to napisać coś należy.
Na blogu piszę niezbyt często, bo nie mam zbytnio nic do opisywania :D ani weny do pisania czegokolwiek.
Wpis chaotyczny, czyli w moim standardowym stylu.
Wstałem… Uwaga, o godzinie 17 i jakoś teraz sobie egzystuje :D.
Od kilku dni nie dzieje się nic szczególnego… No, może pomijając to, że kilka dni temu pojechałem gdzieś
dalej i dodałem owo miejsce pobytu do Swarm appa, bo go nie było.
Zacząłem się w końcu jakoś ogarniać.
Zaznajomiłem się z tą aplikacją i gdy gdzieś jestem to się melduję. Fajne to jest.
Pobrałem też aplikację ostrzegator słóżącą do ostrzegania przed burzami, wyłączeniami wody i prądu i
innych rzeczach, o których się ostrzega w wybranej okolicy.
Niebawem pojawi się gdzieś mój podcast o tej appce, tylko muszę go zmontować.
Z telefonem dostaję szału, dzięki mojemu cudnemu ekranowi, który trzeba wymienić ponieważ działa on fatalnie i
hasło do kanału wpisywałem chyba 5 minut.
Zaczynam ogarniać coraz lepiej bgt, więc niebawem światło dzienne ujży jakaś moja gra. Nie będzie to
oczywiście cód świata i techniki ale ważne, że będzie cokolwiek. Swoje gry i programy robię głównie dla
satysfakcji, którą mam gdy mi się coś udaje. Ostatnio przez 5 minut nie mogłem się uspokoić, ponieważ
rospierało mnię szczęście że udało mi się napisać djalog z OK przycisk działający w menu po wybraniu
pewnej opcji.
Rano wszyscy mieszkańcy bloku w którym sobie egzystuję, musieli słuchać koncertu… kosiarki, już od
wczesnych godzin porannych :D.
I tym kosiarczanym akcentem, żegnam się z wami. Na twitterze tak się dla odmiany rano przywitałem, nawet
z nagranym z okna niniejszym dźwiękiem.